Od dawna rodzice zawozili mnie na peron 9 i ¾, na Express do Hogwartu Szkoły Magii i czarodziejstwa. Hałas i zaducha zawsze pozostawała taka sama, nic się nie zmieniało. Pożegnałem się z rodzicami nawet ich nie dotykając, a matka odparła.
- Jesteśmy z ciebie bardzo dumni, ale nie zawiedź nas. - mogłby się wydawać, że to matczyna troska, ale na twarzy kobiety nie malowało się żadne uczucie, a oczy pozostawały zimne jak jego i ojca. Odwróciłem się na pięcie i zaciągnąłem bagaże do pociągu nawet się nie oglądając, w tle dalej słyszałem okrzyki Express Londyn - Hogwart, proszę wsiadać! Rozejrzałem się po korytarzu i zobaczyłem ja Gabriel - całkiem fajny gość, ostatnio się zakolegowaliśmy - wciąga swoją bardzo ładną siostrę do przedziału, przecisnąłem sie przez tłum i otworzyłem drzwi.
- Mogę? - spytałem.
Schuyler? Gabriel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz