wtorek, 30 czerwca 2015

Od Schuyler do: Cher

Jak zawsze na peron 9 i ¾ odwozili nas rodzica, mnie i brata. To znaczy miżna powiedzieć, że odwozili, jeśli teleportację można nazwać podwózką. Mieszkaliśmy w Londynie więc i teleportacja nie trwała długo. Jak zawsze było tłoczno, a w tle było słychać niesamowity gwar. Już za chwilę powinno rozlec się wołanie: Expres Londyn - Hogwart! Proszę wsiadać! . I wtedy gwar zdawał się maleć. I tak jak pomyślałam tak sie stało, rozległo się wołanie i rodzice żegnali swoje dzieci uściskami, ale nasi byli inni oboje powiedzieli: Przynieście nam chlubę. Słyszeliśmy to co rok, ale nie zrażał nas to. Weszliśmy do pociągu, weszliśmy do pierwszego lepszego wagonu i wrzuciliśmy nasze bagaże. Wyszłam na chwilę na korytarz, a tam nie kto inny jak Cheryl Hatred, moja odwieczna rywalka. Na szczęście przegrałam z nią tylko jeden z dwóch meczy z Gryfonami.
- Hatred, jeszcze cię nie wyrzucili? - powiedziałam nonszalancko oglądając zadbane czarne paznokcie.

Cher? ( uznajmy że Schuyler będzie drugim Malfoyem )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy