środa, 18 listopada 2015

Od Schuyler cd: Alex'a

Mogę się założyć, że widział mój morderczy wzrok, ale mało mnie to obchodziło. Niech idzie sobie z kim chce, bo przecież ja idę z... No właśnie jak on miał na imię... Josh? Jake? Julian? Coś w ten deseń w każdym bądź razie. Słyszałam jego charakterystyczne kroki, a to zmuszało mnie do szybszego marszu. Jednakże jakby nie patrzeć mam 1,65 w kapeluszu, a on przy mnie to istny gigant, także moja ucieczka się nie powiodła, bo dogonił mnie już po paru drobnych minutach.
- I jak tak Jack? - spytał i jednocześnie przypomniał mi imię tego chłopaka.
- Bardzo dobrze, umówiłam się jutro z nim. Idziemy do Hogesmeade. A ty i jak jej tam? - spytałam, bo po co mam pamiętać imię szlamy.
- Ma na imię Erin. - odparł i lekko zmarszczył brwi. - I wydaje mi się, że została moją partnerką na bal. - dodał.  Uśmiechnęłam się i pchnęłam mocno wrota, po czym skierowałam się do biblioteki.
- To fajnie, a teraz zostaw mnie, chcę się uczyć. - mruknęłam, ale on uparcie szedł za mną.


Alex?

poniedziałek, 16 listopada 2015

Od Alex'a cd: Schuyler

Było 1:0 dla Schuyler, wiedziała jak mnie zgasić, ale ja też miałem na nią haka, bo wiedziałem, że nie lubi Erin, a ja wręcz przeciwnie. Może zechce ze mną pójść, odwróciłem się na pięcie i odszedłem, dając Shy satysfakcję, ale jej triumf nieco przygasł, gdy zaczepiłem Erin.- Hej, jak tam? - spytałem i oparłem się o ścianę tak żeby móc patrzeć jednocześnie na Schuyler i Erin.
- Hmm, chyba dobrze. - odparła i lekko się uśmiechnęła.
- Idziesz na bal? - spytałem ni stąd ni zowąd, a blondynka uniosła lekko brwi ze zdziwienia.
- Nie mam z kim. - mruknęła i spojrzała na swoje buty.
- Jeśli się zgodzisz to będziesz miała. - odparłem i uśmiechnąłem się szeroko skupiając całą swoją uwagę tylko i wyłącznie na Erin, podniosła głowę i była zdziwiona jak nikt.
- Kto by chciał ze mną iść, przecież jestem szlamą... - szepnęła i znów spojrzała na swoje buty, ale tym razem podniosłem jej podbródek i powiedziałem.
- Ja. - a po chwili dodałem. - oczywiście jeśli się zgodzisz? - dziewczyna nie odpowiadała dłuższą chwilę, wiec dopowiedziałem. - To powiesz mi jak się zdecydujesz ok? Muszę iść, bo Schuyler zaraz zabije mnie wzrokiem. - I tak było, prawie z ust leciała jej piana, uśmiechnąłem się do Erin i odmaszerowałem, a potem i tak musiałem gonić Shy, bo tak jak odszedłem od blondynki tak ona ruszyła żwawym krokiem w stronę wrót.


Schuyler? :3

Reaktywacja bloga!

Szkoda mi tego bloga, ma duży potencjał, ale go zaniedbałyśmy, dlatego chcę go troszkę ożywić, może nie koniecznie w ekspresowym tempie, bo przecież każdy z nas ma szkołę i inne prywatne sprawy, które wymagają dużego zaangażowania także wszystko rozumiem, aczkolwiek chciałabym żeby każdy uczestnik bloga napisał chociaż jedno opowiadanie, bo nie możemy zostawić go, że tak powiem w miejscu o blogach zapomnianych|zapuszczonych. JEDNO OPOWIADANIE ludzie, dacie radę. Jeśli masz dwie postacie to nie szkodzi, możesz napisać tylko od jednej i po sprawie. Jedno. Jedyne. Czekam na nie do niedzieli. :3

Pozdrawiam, Schuyler :))

niedziela, 15 listopada 2015

Od Alex'a cd: Erin

Tuż przy mecie Erin uderzyła mnie w tył miotły, więc nie udało mi się na niej utrzymać i spadłem... Prosto w jej ramiona, ale jak się okazało ważyłem dość sporo i dziewczyna nie utrzymała nas w górze i razem spadliśmy tuż pod nogami pani Hooch.
- Co wy wyprawiacie? - powiedziała poirytowana nauczycielka pomagając Erin się podnieść. - Wszystko ok? - spytała i obejrzała dziewczynę, bo mi nie mogło się nic stać, bo przecież spadłem na nią. Gdy kobieta zostawiła nas w spokoju spytałem.
- Nic ci się nie stało? - Nie bardzo chciałem żeby stała się jej krzywda, polubiłem ją i to bardzo.

Erin? ( wybacz, że ciągnęło się tak długo ;< )

piątek, 11 września 2015

Od Erin cd: Alexa

Gdy wszyscy już dobyli swoje miotły, usłyszeliśmy polecenie nauczyciela:
- Teraz kto pierwszy, okrążając całe budynek Hogwartu. Ustawić się! - na ten rozkaz wszyscy się ustawili w jednej linii. - Start! - krzyknęła, gdy stanęła przed nami. Wyruszyłam szybko, jednak jako ostatnia. Nie wiedziałam jak popędzić miotłę, by leciała. W końcu jednak mi się udało i zaczęłam pędzić. Po okrążeniu połowy, byłam prawie pierwsza, gdyby nie fakt, że pierwszy raz leciałam na miotle i walnęłam w kogoś. To było niedaleko mety. Zdążyłam się utrzymać na miotle, jednak nie ta osoba. Zaczęła spadać i przed samą metą złapałam ją na ręce, oczywiście okazała się być dla mnie zbyt ciężka, tym bardziej gdy się doda siłę uderzenia i spadłam na linii setowej na ziemię.

<Alex?>

niedziela, 6 września 2015

Od Gabriela cd: Viv

- Oh przecież wiesz, że żadna nie patrzy na mnie tak jak ten Gryfon. - westchnąłem.
- A jak on patrzy? - Powiedziała stając przede mną. - No jak? - Powtórzyła, gdy nic nie powiedziałem.
- Wątpię żeby patrzyły na mnie tak jakby chciały zerwać ze mnie ubrania i zrobić nie wiadomo co. - Odparłem w końcu.
- Ah, Gabrielu. - Westchnęła dziewczyna. - Patrzy się na ciebie każda wolna Gryfonka, Ślizgonka, Krukonka i Puchonka. Nie zauważyłeś?
- Oczywiście, że nie. Znalazłem już swój ideał.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Moim zdaniem panna Evans da sobie świetnie radę sama-powiedziała profesorka.
-Ale Gabriel nie chciał tego zrobić-szepnęłam.
-Jakby nie chciał to by nie zrobił
-To jest moja dziewczyna i żaden głupi gryfon nie będzie mi jej podrywał
Nauczycielka westchnęła
-Ech...Ta młodzieńcza miłość...Wypuszczę was ale Slytherin traci 25 punktów panie van Alen
Wyszliśmy na korytarz. Na szczęście nie było nikogo
-Co ci odbiło?-zapytałam. Wreszcie mogliśmy normalnie porozmawiać.
-No mówiłem ci, że sam nie wiem....
-Proszę cię. Nie rzucaj się już nigdy na nikogo z pięściami
-Ale on próbował cię pod...
-Jakbym ja miała robić to każdej dziewczynie, która próbuje CIEBIE poderwać albo gapi się na ciebie z otwartymi ustami to wymordowałabym połowę Hogwartu-powiedziałam.

Gabriel?

sobota, 5 września 2015

Od Schuyler cd: Alex'a

Nie lubię, gdy ktoś przygląda się mojej osobie za długo. Oczywiście uwielbiam być w centrum uwagi, a inni z chęcią mnie nią obdarzają. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w górę na Frosta.
- Ekhem. - usłyszałam za sobą, odwróciłam się i zmierzyłam całkiem przystojnego Ślizgona. - Masz już partnera na bal? - zapytał i lekko się uśmiechnął.



Był nawet przystojny, więc się uśmiechnęłam.
- Nie, właściwie nie. - a jego uśmiech diametralnie się rozszerzył, co ujawniło słodkie dołeczki w policzkach.
- To może poszłabyś ze mną? - zapytał i spojrzał mi w oczy. Słodkie.
- Hm, raczej nie pójdzie z tobą, bo idzie ze mną. - powiedział Alex zanim zdążyłam odpowiedzieć.
- Nie wtrącaj się. - warknełam do niego i odwróciłam się z powrotem w stronę Ślizgona. - Z chęcią, ale przypomnij mi swoje imię. - Czyli jednak potrafię być miła.
- Jack. - odparł, a potem dodał. - Jack Force. - Mina Alex'a była bezcenna.

Alex?

Od Alex'a cd: Erin

- Do mnie. - odparłem i miotła posłusznie uniosła się do mojej ręki. Uśmiechnąłem się pod nosem. Pani Hooch skinęła z aprobatą i poszła dalej. Ci, którym się już udało czekali na tych, którzy dalej próbowali. W końcu nauczycielka kazała nam wystartować i ustawić się na swoich pozycjach, chwilę jeszcze czekaliśmy na trójkę młodszych uczniów i już zaczynaliśmy.

Erin?

Od Gabriela cd: Viv

- To nie są żarty Van Alen. Dusiłeś tego chłopca. To nie dopuszczalne. - Rozpoczęła swój monolog profesorka. - O tyle dobrze, że nie pomyślałeś o użyciu zaklęć niewybaczalnych. - Odetchnęła. - Wytłumacz mi teraz  dlaczego na każdego rzucasz z rękami.
- Gdyby nie zbliżali się do Vivienne, nic by im nie było. - Mruknąłem.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

McGonagall odciągnęła Gabriela od gryfona. Chłopak szybko uciekł
-Do mojego gabinetu ale już!-wrzasnęła. Była wściekła. Bardzo.
-Po co to zrobiłeś?-szepnęłam gdy szłam z nim do jej gabinetu.
-Nie wiem... To była...No wiesz... Zazdrość
-Kochanie-odpowiedziałam bezsilnie.
-Co to ma znaczyć Van Alen?!-wrzasnęła McGonagall w gabinecie-To już drugi raz!!
-Proszę go nie karać pani profesor...-powiedziałam cicho.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Vivienne krzyczała i raz po raz uderzała mnie żebym go puścił, a Gryfon już omdlewał od uścisku moich palców na jego szyi. Jeszcze tylko troszkę i będę miał go z głowy.
- Gabriel... Gabriel proszę. - Płakała dziewczyna, najwidoczniej byłem w jakimś amoku, bo ani mi się śniło, żeby go puścić.
- Van Alen! - McGonagall wręcz biegła w naszą stronę.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Zostaw go Gabriel. Nie warto-szepnęłam.
-Kochanie proszę cię. Idź.
-Nie Gabriel. Ty idziesz ze mną-powiedziałam stanowczo i chwyciłam Gabriela za rękę. Odwrócilismy się i ruszyliśmy
-I tak prędzej czy później ci ją odbiję!-krzyknął gryfon. W jednej chwili Gabriel znalzł się obok chlopaka i jego palce zacisnęły się na szi chłopaka z Gryffindoru.
-Gabriel przestań!-krzyknęłam lekko wystraszona. Gryfon robił się siny na twarzy.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Zmierzyłem go i syknąłem.
- Co tu jeszcze robisz, nie słyszałeś? MA JUŻ CHŁOPAKA. - Gryfon uparcie stał, więc zrobiłem krok w jego stronę i zacisnąłem rękę na różdżce.
- No dalej. - Powiedział chłopak wyraźnie dając mi do zrozumienia, że to wyzwanie. Vivienne zacisnęła mocno rękę na mojej w prośbie.
- Vivienne, kochanie. Idź już nad jezioro, a ja sobie z nim POGADAM. - powiedziałem kładąc nacisk na ostatnie słowo. Uśmiechnąłem się z zaciśniętymi zębami.

Viv?

Od Vvi cd: Gabriela

-Ja wiem Gabriel. Ja też cię kocham ponad wszystko ale po prostu nie chcę żebyś się przeze mnie martwił.
-Kochanie... Jesteś moją dziewczyną i to jasne, że będę się o ciebie martwił. A teraz chodźmy coś zjeść.
***
Po godzinie wyszliśmy przed szkołę
-Mam dopiero za godzinę lekcje. Możemy się przejść-powiedział.
-Jasne. Ja mam za dwie godziny-uśmiechnęłam się. Chłopak mnie objął i poszliśmy przed siebie. Po drodze zaczepił nas jakiś Gryfon. Był chyba z 7 klasy
-Hej Vivienne...Nie chciałabyś iść ze mną na bal?-zapytał. Uśmiechnęłam się miło
-Przepraszam cię ale ja mam chłopaka i z nim idę na bal
Gabriel zmierzył gryfona pełnym nienawiści wzrokiem.

Gabriel?

piątek, 4 września 2015

od Gabriela cd: Viv

- Nie mówiłem ci już, że kłamać to ty nie umiesz? - Mruknąłem, a potem dodałem. - Martwi mnie powód twojej bezsenności, ale bardziej martwi mnie to, że próbujesz kłamać, zwłaszcza w moim towarzystwie. - Dziewczyna spaliła się ze wstydu, ale dopowiedziałem. - Nie musisz nic przede mną ukrywać. W związku liczy się zaufanie, a ty chyba mi nie ufasz skoro co rusz mnie okłamujesz.Kocham cię ponad wszystko, naprawdę.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela



Umyłam się i przebrałam. Położylam się na łóżku w swoim dormitorium. Poczułam nagłą pustkę. Przyzwyczaiłam się już do tego, że Gabriel zawsze leżał obok mnie. Przekręciłam się na drugi bok. Wszystkie dziewczyny już spały. Ja nie potrafiłam zasnąć.

***
Rano obudziłam się już kolo 6 rano. Spałam ledwie 3 godziny. Przebrałam się i ruszyłam w stronę Wielkiej Sali. Po drodze spotkałam Gabriela.
-Cześć kochanie-rzuciłam całując go w policzek.
-Nie mogłaś spać?
-Jak to... Spałam całą noc-skłamałam. Nie chciałam żeby się martwił.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Wróciłem do Frosta, który teraz był w bibliotece z Schuyler. Siedzieli zaskakująco blisko siebie, Alex na swoich kolanach trzymał nogi Schuyler. Dosiadłm się do nich, a Frost rzucił.
- Dała ci nieźle popalić? - Gdy pokręciłem przecząco głową dodał. - Tak to z daleka wyglądało.
- Nie nasz interes Alex. - Powiedziała Schuyler dalej ślęcząc nad książką do zaklęć, najpewniej uczyła się ich tylko dla swojej korzyści.
- Zmywam się. - Mruknąłem i poszedłem do swojego dormitorium, a tam odświeżony i przebrany rzuciłem się do łóżka, czując dziwną pustkę tuż obok mnie.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-A co zabronisz mi?-powiedziałam podnosząc brwi.
-A jeśli tak to co?
-To wolny kraj mój drogi! Będę sobie wredna dla kogo mi się podoba.
-Wiesz...Myślę, że chyba pierwszy raz Tiara popełniła błąd-zaśmiał się.
-Och a jaki?
-Przydzielenie cię du Hufflepuffu
-Och ale śmieszne-syknęłam. Chłopak odprowadził mnie pod pokój wspólny Hufflepuffu.-To co widzimy się jutro?
-Jasne-odpowiedział całując mnie w czoło.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Moja dziewczyna mnie przeraża. - Mruknąłem. - Kupię sobie taką koszulkę. - Dodałem, a ona zaśmiała się i pacnęła mnie lekko w ramię. Zatoczyłem się i otoczyłem ją ramieniem.
- Nie musisz być dla nich aż tak ostra. - Odparłem i popatrzyłem na jej profil, marszczyła brwi, dodawało jej to uroku. - Naprawdę. - Dodałem szeptem.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Kochasz ją?-parsknęły dziewczyny.-Co prawda tk zwykła  nic nie warta szlama ale nawet takiej szlamy się tak nie okłamuje
W jednej chwili znalazłam się tuż przy dzoewczynie a moja różdżka na jej szyi
-Jeszcze...jedno...słowo..a...pożałujesz!-warknęłam. Opuściłam różdżkę a ślizgonki uciekły w popłochu
-Może powinnaś zastanowić się nad założeniem klubu "Zastraszanie i grożenie młodszym Ślizgonkom"?-zaśmiał się chłopak.
-To wcale nie jest śmieszne-prychnęłam i odgarbęłam włosy doo tyłu. Podeszłam do Gabriela, który pocałował mnie w czoło.
-Odprowadzić cię?
-Jeszczs pytasz?
-Czasem się ciebid boję-powiedział chlopak.
-I dobrze. Masz czego-uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czubek nosa.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv



W dniu piątek, 4 września 2015 Duss ia <duss1908@gmail.com> napisał(a):
Chwyciłem ją za nadgarstki żeby nie skoczyła do nich z pazurami.- Vivienne, opanuj się. - Mruknąłem jej to do ucha. Stopniowo zaczęła się uspakajać i przestała się że mną szarpać. - Tylko ty, pamiętasz? - Dodałem.
- Wiem, ale nie chcę żeby mnie tak lekceważyć. - Odpowiedziała.
- One cię podziwiają, bo masz coś czego nikt inny nie dostał. - odparłem i pogładziłem ją czule po policzku.
- Kocham Cię. - Powiedziałem głośno tak, aby Ślizgonki usłyszały.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-A co jeśli kiedyś się rozstaniemy?-zapytałam.
-Kocham cię ponad życie i zawsze będę cię kochał.
-Ja ciebie też-powiedziałam przytulając chłopaka. Obok nas przeszly tamte małe ślizgonki i zaczęly wytykać mnke palcami oraz śmiać się
-Ej macie jakiś problem to śmiało! Walcie!-warknęłam.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Już czas. - Mruknąłem niezadowolony z tego, że czas spędzony z Vivienne minął tak szybko.
- Wiem. - Odparła szeptem i spojrzała w dół.
- Hej. Jutro też jest dzień. - Rzuciłem i uniosłem jej brodę. - Nie martw się, wieczność trwa bardzo długo. - Uśmiechnęła się lekko i stanęła na palcach po czym złożyła na moim policzku całusa.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-No tak, ale po tym ostatnim...-zaczęłam.
-Zachowałem się jak kretyn wiem. Nie chciałem cię zranić.
-Wiem kochanie-szepnęłam przytulając się do chłopaka. Popatrzyłam mu w oczy. Są takie piękne...Takie zielone...Głębokie...Moglabym gapić się w nie godzinami.
-Idziemy się przejść?-zapytał.
-Jasne-uśmiechnęłam się i chwyciłam jego dłoń. Spacerowaliśmy wzdłuż jeziora. Słońce powoli zachodziło.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Vivienne. - Zacząłem poważne. - Nie obchodzi mnie co inni o tym mówią, aczkolwiek wolał bym żeby twoi rodzice mnie zaakceptowali, bo chciałbym żeby choć jedna ze stron była nam przychylna. Niemniej, jednak jeśli się na to nie zgodzą to i tak ich zdanie dla mnie się nie liczy, bo cię kocham. Nigdy nie powinnaś w to wątpić. - Powiedziałem i pocałowałem czubek jej głowy.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Jesteś taki kochany-powiedziałam przytulając chłopaka.-I powiedziałeś wieczność?
-No przecież mówiłem ci, że chcę cię mieć już na zawsze-mruknął całując mnie.
-Tak bardzo cię kocham-szepnęłam mu do ucha.
-Ja ciebie jeszcze mocniej
-Kochanie?
-Tak?
-Obiecaj mi,że mimo tego co powiedzą moi i twoi rodzice. W ogóle mimo tego co powie cały świat zawsze. ZAWSZE będziemy razem-powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Owszem, pójdę. - Oznajmiłem. - Bo to najpiękniejsza i naważniejsza Szlama w moim życiu. - Dodałem dumny. Dziewczyny spojrzały na mnie zdziwione.
- Schuyler będzie niezadowolona, a ty dobrze o tym wiesz. - Mruknęła blondynka.
- Schuyler wie, że w tej kwestii jej zdanie nie ma znaczenia, Chrisy. I wasze też nie, więc lepiej poszukajcie sobie inny obiekt westchnień, bo wątpię żeby wieczność minęła tak szybko. - Odparłem i wstałem chwytając Vivienne za rękę i wymijając Ślizgonki zostawiając je z otwartymi ustami.
- Wybacz, że użyłem słowa Szlama, kochanie. - Dodałem.
Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Jakoś ostatnio tego nie okazywałeś-mruknęłam cicho.
-Przepraszam cię kochanie
-Już nie jestem zła-odpowiedziałam kładąc głowę na jego ramieniu.-Ja też cię kocham. Najmocniej na świecie.
Przymknęłam oczy. Byłam zmęczona. Gabriel zaczął gładzić mnie po ręce. Mruknęłam cicho. Nagle za nami pojawiła się grupka chichoczących ślizgonek. Najstarsza z nich miała góra 13 lat
-Gaaabriel...A chciałbyś iść z jedną z nas na baal?-zapytała najstarsza chichocząc.
Prychnęłam i mocniej ścisnęłam dłoń chłopaka
-Nie zauważyłyście, że Gabriel ma już dziewczynę?-fuknęłam.
-Chyba nie pójdzie z taką SZLAMĄ jak TY-parsknęła jakaś inna trzynastolatka.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Widziałem, że jest na mnie zła o te dzieciaki.
- Oj Viv, nie gniewaj się o to. To tylko pierwszaki. - Mruknąłem, ale dziewczyna spiorunowała mnie wzrokiem. Uniosłem ręce w geście poddania. Gdy dotarliśmy do naszego miejsca i usiedliśmy oparci o drzewo. Vivienne dalej była na mnie obrażona. Skradłem jej całusa, gdy nie patrzyła, ale mruknęła coś niezrozumiale. - Vivienne...? Kocham cię, pamiętasz?

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Po dwóch godzinach wyszłam przed budynek szkoły by poszukać Gabriela. Stał przy drzewie i razem z tym swoim znajomym kotowali pierwszoroczniaków.
-Oni się boją-syknęłam podchodząc do chłopaków. Dziewczynka i chlopiec byli przerazeni.
-Oj daj spokój-powiedział Alex. Dzieci czmychnęły. Wzięłam Gabriela za rękę i ruszyliśmy w stronę jeziora.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- A jak myślisz? - Odparłem opierając się o murek.
- Myślę, że tak. - Powiedziała stanowczo i raz jeszcze pocałowała mnie, po czym weszła do ich pokoju wspólnego zostawiając mnie samego na korytarzu. Nie miałem nic ciekawego do roboty więc zgarnąłem Frosta i poszliśmy kotować pierwszaków.
Co jeden to lepszy, mieliśmy niezły ubaw.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Byłam szczęśliwa. Na całe szczęście nie zostawił mnie
-Ale jak jeszcze raz tak zrobisz to osobiście rzucę na ciebie Avadę-zaśmiałam się. Otarłam łzy.
-Już się boję-również się zaśmiał. Objął mnie ręką i chwycił mój kufer-Pomogę ci.
-Nie musisz
-Ależ muszę-odparł. Odprowadzil mnie pod pokój wspólny Hufflepuffu.
-Zobaczymy się jeszcze dzisiaj?-zapytałam całując chłopaka w policzek.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Ja też cię kocham. I nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, ale naprawdę nie chciałem zrobić czegoś, co bym potem żałował. - Odparłem i znów odruchowo pocałowałem ją w czubek głowy.
- Dlaczego wtedy... - Uciszyłem ją pocałunkiem, który bez oporu odwzajemniła. - I tak jesteś mendą. - Odparła, ale była uśmiechnięta.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Łzy lały się po moich policzkach. Najpierw mnie zostawia a teraz całuje? Głowa pękała mi z bólu. Chciałam oderwać się od Gabriela ale nie potrafiłam. To było silniejsze niż ja. Obejmował mnie. Obejmował jak kiedyś. Dlaczego mnie tak skrzywdził? To nie moja wina, że moja mama jest jaka jest. Gdy jego ojciec mnie zwyzywał nie zostawiłam Gabriela. Kochałam go i kocham mimo wszystkiego.
-Proszę cię Gabriel...Proszę nie zostawiaj mnie. Jesteś dla mnie najważniejszy. Tylko ty. Nikt inny. Nie dam sobie rady bez ciebie. Kocham cię najmocniej na świecie...-powiedziałam przez łzy.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Nie powinnaś płakać. - Rzuciłem, a ona zacisnęła dłonie w pięści chwilę przed tym upuszczając kufer, podeszła do mnie i uderzała rytmicznie w moje ramię.
- Jak. Mogłeś. Mnie. Tak. Zostawić. - Krzyczała, ale w pewnej chwili chwyciłem jej nadgarstki i przytuliłem ją do siebie.
- Nie zasługuje na twoje łzy, Viv. - Cmoknąłem ją w czoło.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Zniknął. Po prostu zniknął. Z moich oczu popłynęły łzy. Stałam i patrzyłam w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała najważniejsza osoba w moim życiu. A teraz...A teras po prostu mnie zostawił. Kucnęłam i zakryłam twarz dłońmi. Płakałam. Bardzo. Po piętnastu minutach do pokoju weszła moja mama
-Viv córeczko ci się st...
-NIENAWIDZĘ CIĘ! JAK MOGŁAŚ?! TO TWOJA WINA TY... TY...NIENAWIDZĘ CIĘ-wrzasnęłam. Wybiegłam z domu. Chciałam biec dalej ale nie wiedziałam gdzie. Zatrzymałam się w jakiejś cichej alejce. Byłam sama. Z moich oczu znów popłynęły łzy.

***

Siedziałam znów w pociągu do Hogwartu. Tym razen sama. Bez niego. Oczy miałam czerwone i spuchnięte...Przepłakałam cztery noce...Nie jadłam nic już od,5 dni. Nie mogłam przełknąć ani kęsa.
Gdy dojechaliśmy do Hogwartu wzięłam swój kufer i poszłam przer siebie. Po kilku minutach znalazłam się w pustym korytarzu. Przede mną jednak pojawił się Gabriel.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Vivienne odpuść, rodzice zawsze ma mają rację.  - Odparłem dalej szukając różdżki, ale dziewczyna kontynuowała.
- To nie prawda. - W oczach miała łzy. - Gabriel, ona się myli. Czy nie jest ważne to, że się kochamy?
- Jest Vivienne, ale twoja mama ma rację, bo to może się zdarzyć. Jestem Van Alen, z reguły krzwydzimy ludzi, nawet tych, których kochamy. Muszę to przemyśleć, kocham cię, ale muszę ochłonąć. Wiedz, że to nie jest nasz koniec, ale muszę chwilę pobyć sam. - Wreszcie wyjąłem różdżkę i dodałem szeptem. - Do zobaczenia. - Deportowałem się do naszej rezydencji i przez resztę dni wychodziłem tylko do toalety i kuchni.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-I co zadowolona z siebie jesteś?-warknęłam i poszłam za chłopakiem. Pakował swoje ubrania. Szepnęłam-Kochanie....
Nie odezwał się. Nawet się nie odwrócił.-Kochanie...Słońce...Kotku...
Czułam jak łzy napływają mi do oczu.
-Nie powinniśmy rozmawiać. Mog3 zrobić ci krzywdę-prychnął.
-Kochanie proszę cię...-powiedziałam przez łzy.-Ja bardzo cię kocham i nie obchodzi mnie co ona mówi...Gabriel...

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Usłyszałem kłótnię Viv i jej mamy. Wyszedłem z pokoju i stanąłem w progu przysłuchując się jak mama Viv oznajmia, że jestem nie dojrzały i że mogę ją skrzywdzić. W pewnym momencie mnie dostrzegły.
- Gabriel... Ja... - Zaczęła dziewczyna, ale nie słuchałem i od razu wróciłem do pokoju wrzuciłem byle jak swoje rzeczy i ubrałem koszulkę. Do domu miałem niedaleko, ale deportując się będzie szybciej, gdybym wiedział tylko gdzie włożyłem różdżkę...
Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Obudziłam się przed Gabrielem. Już drugi raz TO się stało. Pocałowałam chłopaka w policzek. Mruknął przez sen. Zaśmiałam się cicho. Wyszłam po cichitku z pokoju. W kuchni siedziała moja mama
-Nie jesteś aby za młoda?-zapytała gdy mnie zobaczyła. Zamurowało mnie.
-Ja..Ale na co?
-Nie udawaj Vivienne.
-Skąd wiesz mamo?-syknęłam siadając obok niej.
-Mam swoje sposoby.
-Ale..Ale...
-I ty i Gabriel jesteścir za młodzi
-Gabriel jest już prawie dorosły. Przecież niedlugo będzie miał 17 urodziny.
Na to do kuchni wszedł Gabriel. Chyba słyszal naszą rozmwoę

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Jednym pewnym ruchem zdjąłem jej spodnie, a potem zabrałem się za swoje i je też zdjąłem.
- Ostatnia szansa na odwrót. - Mruknąłem między pocałunkami.
- Nie ma odwrotu. - wymamrotała, więc zrobiłem to o co się prosiła.
†††
Po odbytym stosunku ubraliśmy się w piżamy i położyliśmy się z powrotem po czym zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-To da się załatwić-szepnęłam. Chłopak pogładził mnie po plecach.
-Bardzo cię kocham słońce. Bardzo
-Ja ciebie też-odpowiedziałam. Chłopak lekko się podniósł. Powoli zdjął mi koszulkę. Potem to samo zrobił ze swoją. Po chwili rozpiął mi spodnie.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Zaciągnąłem ją gwałtownie do pokoju. Położyłem się na niej i nie przestawałem całować, co jakiś czas chichotała. Ostatkami sił przerzuciła mnie na plecy i usiadła na brzuchu cały czas pochylając się w pocałunku.
- Chcę cię mieć już na zawsze. - Mruknąłem. - Bo tak bardzo cię kocham. - a potem dodałem. - Chcę cię całą.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Hmmm...A nie pomyślałeś, że będę chciała iść z kimś innym na ten bal?-zapytałam.
-Taaak? A z kim?
-No wiesz... Mamy w Hogwarcie sporo chłopaków...
-Wydaję mi się, że jednak pójdziesz ze mną-powiedział Gabriel namiętnie całując mnie w usta.
-Wszystko się okaze-odpowiedziałam głaskając chłopaka po policzku. Objął mnie i zaczął całować po szyi. Mruknęłam cicho z zadowolenia

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Nie słyszałaś o Balu Jesiennym? Ma być tydzień po naszym powrocie z domu. - Dziewczyna wyglądała na zdziwioną.
- Mi nic o tym nie wiadomo. - Mruknęła, ale już po chwili jej twarz rozjaśnił uśmiech.
- Będziesz w tym wyglądać zabójczo. - Obejrzałem ją całą i mruknąłem z aprobatą. - Stanowczo.
Uśmiechnąłem się szeroko i poruszyłem brwią.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

- W takim razie...Hmm... Mogę ją przyjąć-powiedziałam biorąc sukienkę do ręki. Była prześliczna. Pastelowobłękitna.
-I co podoba ci się?
-Jest idealna-odpowiedziałam wpatrując się w sukienkę. Wtuliłam się w chłopaka.-Dziękuję ci.
-Dla mojej księżniczki wszystko-uśmiechnął się całując mnie w głowę.
-A tak w ogóle kiedy i jaki bal?-zapytałam.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Hmm. - Powiedziałem zamyślony. - Musisz ją przyjąć. - Mruknąłem. - Nie przyjmują zwrotów.
- To teraz przyjmą. - odpowiedziała wymachując łyżką. - Naprawdę nie mogę jej przyjąć.
- To w czym pojedziemy na bal. - Odparłem naśladując piski dziewczyn. Zaśmiała się.
- Idziemy razem na bal?
- No oczywiście. - Odparłem i cmoknąłem ją w czoło.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Kochanie!-krzyknęłam. Nikt się nie odezwał. Wymruczałam pod nosem.-Jasna cholera gdzie on polazł.
Wyszłam z pokoju. Nie było go w mieszkaniu. Poszłam do kuchni zroboć śniadanie. Po dwudziestu minutach wrócił
-Cześć słońce-uśmiechnął się.
-Gdzie byłeś?-warknęłam. Po chwili jednak moja złość ustąpiła. Zauważyłam prezent dla mnie
-Jest przepiękna kochanie-powiedziałam zachwycona-Ale nie przyjmę jej. Idź ją zwrócić.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Obudziłem się około 8 rano, więc po cichu ubrałem się i wymknąłem z pokoju. W kieszeni zostało mi paręnaście funtów, postanowiłem więc, ze przejdę się do sklepu i kupię coś dla Vivienne. Wszedłem do jakiegoś butiku i w oczy rzuciła mi się pewna sukienka, bez zbędnego szukania kupiłem ją, a potem poszedłem do cukierni, a tam wybrałem babeczki, spojrzałem na zegar i stwierdziłem, że trochę mi to zajęło zbliżało się w pół do dziesiątej.

Vivienne?

Od Viv cd: Gabriela

-Nie mart się o mnie-powiedziałam.
-Jak mogę nie martwić się o mój najwiekszy skarb?-zapytał czule głaszcząc mnie po policzku. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Z trudem zasnęłam.

***

Obudziłam się dość późno. Było już po 10 rano. Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Gabriela nie było w pokoju
-Kochanie-powiedziałam. Nikt jednak się nie odezwał. Spróbowalam głośniej.-Kochanie!

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Zerwałem się do pozycji siedzącej.
- Wszystko w porządku? - Szepnąłem oglądając twarz Viv.
- Tak, to tylko kaszel. - Tym razem nie kłamała.
- Nie możesz zasnąć? - Dopytywałem.
- To nic takiego. Śpij dalej. - Powiedziała, pocałowałem ją w czoło i szepnąłem.
- Ty też spróbuj zasnąć. Będziesz jutro, bardzo zmęczona.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Mówiłam ci już, że jesteś najskromniejszym chłopakiem na świecie?-zaśmiałam się choć głowa dalej cholernie mnie bolała.
-Wspominałaś
Rozciągnęłam się i wyprostowałam nogi. Chris już spał a ja nie mogłam zasnąć. Nic nie pomagało. Pogłaskałam chłopaka po policzku. Przyruliłam się do niego i znowu próbowałam zasnąć. Oczy mnie piekły a głowa pękała. Zakaszlałam. Gabriela przebudził chyba odgłos mojego kaszlu.

 Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Bardzo, bardzo, bardzo cię kocham. - Szepnąłem i pocałowałem ją w głowę, którą trzymała na mojej piersi. Zaśmiała się delikatnie.
- Wiem, już to mówiłeś. - odparła dalej się śmiejąc. - Ja ciebie też.
- Jak można mnie nie kochać. - Zaśmiałem się, a głowa dziewczyny lekko podskakiwała w rytm mojego śmiechu.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Obudziłam się. Gabriel też nie spał
-Która godzina skarbie?-zapytałam przeciągając się.
-Pierwsza w nocy-odparł.
-Przespaliśmy prawie cały dzień?-zapytałam ziewając.
-Prawie-odpowiedział całując mnie w głowę. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Słyszałam bicie jego serca. Było takie równomierne...Objął mnie reką i szepnął...

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Jej oddech powoli zwalniał, a to świadczyło o tym, że zasypia. Zmniejszyłem do zera naszą odległość i objąłem ramieniem. Też zamknąłem oczy, a po dłuższej chwili też zasnąłem. Gdy się obudziłem, dziewczyna dalej spała. Pogłaskałem ją po włosach i pocałowałem  w policzek. Położyłem głowę z powrotem na poduszkę. W sumie byłem jeszcze zmęczony, więc starałem się zasnąć po raz drugi.
Viv?

Od Vivienne cd: Gabriela

-Nie kochanie. Nie musisz-powiedziałam przymykając oczy.
-A coś mogę dla ciebie zrobić?
Wstałam powoli. Chłopak próbował mnie powstrzymać ale na próżno. Przeszłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Byłam bardzo słaba. Gabriel położył się obok mnie i zaczął gładzić mnie po plecach. Przymknęłam zadowolona oczy u przybliżyłam siię do chłopaka.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Wydawała się przestraszona, więc sprostowałem ją.
- Kochanie, nie musisz się przejmować, że ktoś to widział, bo to tylko ja. Lepiej gdy masz ten... - Przerwałem zapomniawszy nazwy mokrej szmatki.
- Okładu? - Podpowiedziała. - Tak trochę lepiej. - Dodała.
- Zużyłem cały lód, zwilżyć to wodą? - Zapytałem wpatrując się w nią zmrtwiony.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Strasznie bolała mnie ręka. I do tego głowa. Kręciło mi się w głowie
-Co się stało?-szepnęłam i próbowałam się podnieść ale chłopak mnie powstrzymał.
-Straciłaś przytomność...Ale nie ruszaj się. Powinnaś odpoczywać-powiedział głaskając mnie po głowie.-Nawet nie wiesz jak się martwiłem
-Długo...No wiesz...Spałam?
-Jakieś dwie godziny.
-Ale dlaczego...?
-Chyba z bólu-powiedział całując mnie w czoło.-Ale nie bój się jestem z tobą.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Vivienne! Viv, kochanie... - Krzyczałem i potrząsałem dziewczyną. Lecz dalej była nieprzytomna. - Cholera... - Mruknąłem. Wyszperałem z kieszeni telefon, wybrałem numer do Schuyler.
- Schuyler? Musisz mi pomóc.- Powiedziałem na powitanie. - Rana Vivienne się odnowiła, a ból był dla niej nie do zniesienia, bo zemdlała. Ci mam z tym zrobić, różdżki przecież nie mogę użyć. - Schuyler powiedziała, że jedyne co moge zrobić to zimny okład, bo ona nie ma czasu się aportować.
Rozłączyłem się i zrobiłem co mi kazała. Siedziałem przy dziewczynie aż się obudziła.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Dezynfekujemy a potem przyklejamy plaster albo coś innego-wydyszałam. Cholernie bolało.-Ale to nic nie da...To rana zadana magią...
-To co mam zrobić?-zapytał wystraszony.
-Nic. Przejdzie-powiedziałam przez łzy. Wtuliłam głowę w ramię chłopaka. Pomoczyłam mu koszulkę. Ścisnęłam swoją krwiawiącą dłoń. Bolało coraz bardziej.To ból nie do zniesienia... Straciłam przytomność...

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv



W dniu piątek, 4 września 2015 Duss ia <duss1908@gmail.com> napisał(a):
Po policzkach Vivienne popłynęły łzy. Nie dziwię się, że płacze z bólu czułbym to samo, gdyby ktoś co chwilę poprawiał jeszcze nie zagojoną ranę. Tym razem nie wiedziałem co mam zrobić, bo rożdżki nie mogłem użyć, a mugolskich sposobów niestety nie znałem.
- Co robicie gdy się skaleczycie? - Zapytałem idiotycznie?

Viv?

Od Viv cd: Viv

Przytuliłam się do chłopaka. Pocałował mnie w głowę
-Po co my właściwie idziemy...?-zapytałam odsuwając się od chłopaka.
-Do sklepu.
-A no tak-powiedziałam
Zrobiliśmy krótkie zakupy i wróciliśmy do domu. Na lodówce wisiała karteczka, na której napisane było, że mama i ciotka pojechały do znajomych. Usiadłam na kanapie obok Gabriela i wtuliłam się w niego. W tym momencie przeszywający ból jakby rozdzierał moją dłoń. Z blizny zaczęła lecieć krew. Syknęłam z bólu

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Wiesz że będziemy musieli coś z tym zrobić. Tak nie może być. Jak wrócimy do Hogwartu pójedziemy do pani Pomfrey. - odparłem a Viv się skrzywiła.
- To nie będzie konieczne, bo nie boli już tak często. - Powiedziała dziewczyna i spojrzała na drogę, którą szliśmy.
- Czy Puchoni nie powinni być prawdomówni? - Spytałem, a ona spiorunowała mnie wzrokiem, uniósłem dłonie w geście poddania i odparłem. - Naprawdę upodabniasz się do Schuyler, ale wiesz co? To bardzo pociągające. - Przytuliłem ją i pogładziłem po włosach.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-A boli cię jeszcze-zapytał chłopak dalej przyglądając się mojej dłoni.
-Nie musisz się przejmować...
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Boli?
-Czasami....Lekko...
-Skarbie...Nie potrafisz kłamać-powoedział stając naprzeciwko mnie.
-Boli-szepnęła.
-Bardzo?-zapytał a ja tylko twierdząco kiwnęłam głową.

<Gabriel?>

niedziela, 30 sierpnia 2015

Od Gabriela cd: Viv

- Dlaczego tak się jej przyglądasz? - szepnęła dziewczyna nieznacznie wskazujac bliznę.
- Kochanie, po pierwsze nie musisz się tego wstydzić, a po drugie strasznie mnie to intryguje, kto mógł ci to zrobić? - zadałem pytanie retoryczne, ale Viv z roztargnienia szepnęła.
- Nie wiem. - uniosłem do ust nasze splecione dłonie i pocałowałem tę część z ręką dziewczyny. Uśmiechnęła się, ale w jej oczach widać było smutek.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

-Oczywiście kochanie-powiedziałam uśmiechając się. Chłopak pocałował mnie w policzek.
-Możecie przejść do sklepu?-zapytała mama.
-Oczywiście-odparłam i poszłam się przebrać. Wyszłam z Gabrielem na miasto. Trzymałam go za rękę. Dalej był na niej widoczny napis "szlama". Gabriel właśnie przypatrywał się bliźnie.

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Viv

- Mi również miło panią widzieć, pani Evans. - odparłem widząc mamę Vivienne, która zawsze była dla mnie życzliwa.
- Widzę, że jecie już śniadanie. - powidziała radośnie pani Evans.
- Tak, właśnie się za nie braliśmy. - odparła Vivienene.
- Tak, tak Viv podasz mi jeszcze trochę jajecznicy?

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

-Jestem pewna-powiedziałam podając mu talerz ze śniadaniem. Usiadłam obok niego przy stole.
Po śniadaniu usiedliśmy razem na kanapie. Przytuliłam się do niego
-Mówiłem ci już kiedyś, że bardzo cię kocham?-zapytał.
-Kiedyś raczyłeś wspomnieć-zaśmiałam się. Chłopak pocałował mnie w głowę.
Po dwóch godzinach do mieszkania weszła moja mama. To cudowne uczucie gdy twoja mama wchodzi do domu akurat wtedy gdy namiętnie całujesz się ze swoim chłopakiem.
-Vivienne, Gabriel! Jak miło was zobaczyć!-zawołała radośnie.

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Viv

- Ciebie? Nigdy. - mruknąłem i przytuliłem ją do siebie dalej całując.
- Nie jesteś głodny? - wymruczała i położyła dłoń na moim policzku.
- Jestem, ale ty jesteś ważniejsza. - ugryzłem delikatnie jej wargę, a ona pisneła cicho.
- Y-ym, jedzenie jest ważniejsze żeby mieć siły na różne rzeczy. - powiedziała i paznokciem nakreśliła niezidentyfikowany wzór na mojej klatce piersiowej.
- Jesteś pewna? - odparłem odsuwając ją na tyle, że mogłem spojrzeć jej w oczy.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

To było takie cudowne. Nie mogłam lepiej sobie tego wymarzyć. Obudziłam się przytulona do Gabriela. Spał. Pocałowałam go w czoło i ubrałam się. Poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Mama i ciocia miały przyjść dopiero za parę godzin. Usiadłam przy stole. Po kilkunastu minutach w kuchni zjawił się Gabriel
-Cześć kochanie-powiedział.
-Cześć...Weź sobie jedzenie. Jest w lodówce-odpowiedziałam i wstałam by nalać sobie soku. Chłopak podszedł do mnie i pocałował mnie w usta.-Jeszcze ci nie dość?

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Viv

Cały czas gładziłem jej ciało. Patrzyłem na nią z zachwytem, bez ubrań, a raczej bez koszulki była śliczna. Przywarła do moich ust przygwarzdżając mnie do łóżka.
- Jesteś tego pewna? - wymruczałem między pocałunkami.
- Yhym. - wybąkała i zabrała się do reszty moich ubrań.

†††

Po wszystkim zasnęliśmy. Spaliśmy wtuleni w siebie. Musiałem długo spać, bo gdy się ocknąłem dziewczyny nie było w łóżku. Rozejrzałem się po jej pokoju, ale jak się okazało nikogo oprócz mnie tu nie było. Ubrałem spodnie i wyszedłem na korytarz.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

-Ja ciebie też-szepnęłam. Chłopak pocałował mnie w szyję.
-Jesteś inna niż wszystkie moje dziewczyny
-Inna? Pod jakim względem?
-Po prostu. Inna. To dobrze-uśmiechnął się i namiętnie mnie pocałował oplotłam ręce wokół jego szyi. Chłopak na chwilę przestał mnie całować. Ściągnął koszulkę. Najpierw swoją. Później moją.

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Viv

- Zasłużyłem tylko w czoło? - mruknąłem przyciągając jej biodra do swoich i zamykając ją w uścisku. -
- Nie... - odparła szeptem, a ja przywarłem do jej ust tak gwałtownie, że zachwialiśmy się . Oderwała się od moich ust i pchnęła mnie na łóżko. Zaśmiałem się i przyciągnąłem ją do siebie.
- Kocham cię. - mruknąłem i pogładziłem ją po talii.

Viv?

sobota, 29 sierpnia 2015

Od Viv c.d: Gabriela

Uśmiechnęłam się. Lubiłam gdy mnie całował. To było takie przyjemne.

****

Kolejny dzień minął bardzo szybko. Nawet nie zorientowałam się kiedy razem z Gabrielem czekałam na pociąg. Usiedliśmy w wolnym przedziale. Położyłam głowę na ramieniu chłopaka
-Cieszę się, znowu jadę do domu-szepnęłam.

Razem z chłopakiem weszliśmy do mieszkania.
-DZIECKO! DLACZEGO TY NIGDY NIE INFORMUJESZ NAS, ŻE PRZYJEŻDŻASZ?-zawołała moja ciotka na powitanie.
-Oj ciociu zapomniałam...
-O widzę, że Gabriel też przyjechał! Miło mi cię znowu zobaczyć! No ale dzieciaczki ja idę do pracy mama też poszła! Wrócimy rano!-powiedziała i pobiegła do pracy. Był już wieczór. Co prawda wczesny ale to dalej wieczór. Poszłam się umyć. Po tym skierowałam się w stronę mojego pokoju. Stał tam Gabriel i szukał czegoś w swoim kufrze. Na dźwięk moich kroków wyprostował się i odwrócił się w moją stronę. Podeszłam do niego i oplotłam dłonie wokół jego szyi. Lekko wspięłam się na palce i pocałowałam go w czoło.

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Viv

- A twoja mama nie będzie miała nic przeciwko? - sytałem z lekka zakłopotany jej propozycją.
- Nie, moja mama cię bardzo lubi. - odparła dziewczyna gładząc mi włoski na karku. Przechodziły mi od tego ciarki, ale było przyjemne.
- Skoro tak... - mruknąłem.
- No proszę. Nie pożałujesz. - powiedziała zniżając lekko głos.
- No dobrze. - powiedziałem i cmoknąłem ją w usta.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

Czułam jak oblewam się rumieńcem. Uśmiechnęłam się pod nosem
-Na co tak patrzysz?-szepnęłam.
-Na ciebie
-To akurat wiem-lekko się zaśmiałam.-Na co konkretnie?
-Jesteś taka śliczna...
-Ja?
-Nie ma tu nikogo innego-powiedział całując mnie w czoło.
-Wiesz co? Pojutrze będzie można znowu  jechać do domu na tydzień...Chcesz jechać ze mną?

<Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Uśmiechnąłem się szeroko i chwyciłem ją w pasie, uniosłem ją lekko nad ziemię i zamiosłem na fotel.
- Ty i ja powiadasz... - mruknąłem jej do ucha. Odgarnąłem z jej twarzy zbłąkany kosmyk brązowych włosów. Pocałowałem najpierw jej czoło, potem nos, a na samym końcu namiętnie usta. Całwaliśmy się do utraty tchu, usta pulsowały nabrzmiałe od pocałunków. Spojrzałem jej w oczy, one też były piękne, jak ona cała. Patrzyłem i nie mogłem się napatrzeć.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

Gabriel odwrócił się w stronę Snape'a.
-Tak profesorze?
-To szkoła nie burdel-warknął nauczyciel-Hufflepuff traci przez panią, panno Evans 10 punktów.
-A Slytherin?-zapytałam lekko oburzona.
-Za pyskowanie do nauczyciela kolejne 5. Chce pani odebrać swojemu domowi całą tą marną kolekcję punktów?-odwrócił się i poszedł w swoją stronę a peleryna trzepotała za nim niczym skrzydła nietoperza.
-Nienawidzę go-powiedziałam.-Za co odebrał mi te punkty?
-Oj nie przejmuj się...-szepnął..-Jesteś taka zdolna, że szybko to nadrobisz
Uśmiechnęłam się. Chłopak pochylił się by pocałować mnie jeszcze raz ale powstrzymałam go
-Nie chcę tracić kolejnych punktów...Chodźmy do Pokoju Życzeń.
Po chwili byliśmy już na 7 piętrze a przed nami pojawiły się wielkie drzwi. Weszliśmy do środka. Zbliżyłam się do chłopaka i szepnęłam-Znowu jesteśmy sami. Tylko ty i ja.

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Viv

- Albo mi się wydaje, albo zaczynasz zmieniać się w klona mojej siostry... - mruknąłem.
- Słucham? - spytała oburzona dziewczyna.
- Nie bierz tego do siebie, jesteś wspaniała, ale lekko przeraża mnie ta ciemna strona mojej księżniczki. Przyznaję, że pokazałaś pazur. - odparłem i biodrami przycisnałem ją do ściany po czym złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek, oplotła mi dłonie na szyi i gładziła karku. Aż mnie ciarki przechodziły, ale nie na długo.
- Van Alen. - syknął mężczyzna, mogę się założyć, że to Snape...

Viv?

Od Kath c.d: Matt'a

- Czego chcesz, Diggory?!? - warknęłam niezbyt przyjaźnie.
- Proszę! Czyżbyś zebrała informacje na mój temat? - zainteresował się.
- Po pierwsze: nie odpowiada się pytaniem na pytanie. - fuknęłam.
- A po drugie? - dopytywał chłopak, na co się roześmiałam.
- Po drugie: Nie było potrzeby by to robić. Błagam! Myślisz, że ile potrzebowałam na odkrycie Twojego nazwiska?!? - spytałam. Byłam bardzo ciekawa, co ten Puchon znowu wymyśli. Uważnie obserwowałam teatralne zastanawianie się w wykonaniu Matt'a. W pewnym momencie zaczęłam obstawiać ile jeszcze będzie tak udawać...
- Resztę wczorajszego dnia? - rzucił w końcu niepewnie. Ponownie się zaśmiałam.
- Proszę Cię! Naprawdę sądzisz, że poświęciłabym aż tyle swego, jakże cennego, czasu? Nie trzeba było używać mej zdolności detektywa. Wystarczyła zaledwie krótka, logiczna analiza. Hufflepuff, grasz w Quidditcha. Z początku sądziłam, że na pozycji obrońcy, ale to robota Evans. Wtedy to doszłam do wniosku, że jesteś pałkarzem. Twoje nazwisko zapamiętałam z jakiegoś meczu i od razu wszystko sobie skojarzyłam. - wyjaśniłam, starając się przy tym być w miarę możliwości miłą.
- Dziwne... - westchnął z namysłem wpatrując się we mnie Matt.
- Co? O co Ci chodzi? - spytałam zdezorientowana.
- Niiiic... - przeciągnął. - Po prostu nie wyglądasz na taką mądralę. - zaśmiał się chłopak. Wzruszyłam ramionami.
- Jestem w Ravenclawie. To mówi samo za siebie. - rzuciłam chłodno. - Do rzeczy, Diggory! Po co przyszedłeś?


(Matt?)

Od Viv c.d: Gabriela

-Hmm...Nie spodziewałbym się tego po tobie-powiedział podchodząc do mnie.
-Sama się tego po sobie nie spodziewałam-zaśmiałam się.
-Czemu potraktowałaś ją tak ostro?
-No nie wiem...Hmm...Może dlatego, że jesteś MOIM chłopakiem a ta dziewczyna podała ci eliksir miłośny-powiedziałam po czym dodałam drwiąco-Który i tak był bardzo słaby...Nie potrzebowałeś żadnego antidotum wystarczyło, że powiedziałam ci, że cię bardzo kocham.
-A bardzo mnie kochasz?
-No wiesz jakbym cię nie kochała to bym ci tego nie mówiła.

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Vivienne

Stałem w drzwiach dormitorium patrząc z otwartymi ustami jak Vivienne krzyczy i atakuje Octavię. Gdy skończyła, wyszła z uśmiechem, który mógł powalczyć z samą Schuyler. Podeszłem do leżącej blondynki i pomogłem wstać, ale w moim geście nie było nic z czułości, zwykła uprzejmość. Pewnie domyślała się, że mam jej to za złe. Puściłem jej dłoń, gdy tylko stanęła. Wyszedłem z dormitorium i za drzwiami zastałem Viv.

Viv?

Od Matt'a c.d: Kath

-A przyjmując,że nie jestem mądry?-spytałem patrząc na dziewczynę wyczekująco.
-W takim razie trzeba się było uczyć.-fuknęła i oddaliła się ode mnie.
Przez chwilę wahałem się czy za nią pobiec,ale zrezygnowałem.Ja też czasem potrzebowałem chwili samotności.Odszedłem w drugim kierunku.

Cały wieczór myślałem o tej dziewczynie.A tak właściwie jak ona miała na imię?Nie przedstawiła mi się...
Chwile potem poszedłem do salonu Puchonów. Siedziała tam Vivienne.
-Hej - rzuciła na powitanie.
-Co?..a...no...Cześć...
-Wszystko okej?-spytała.
-No...Nie do końca...Wiesz może jak nazywa się taka jedna Krukonka,ma brązowe włosy i takie...niebieskie oczy.
-Katheine?
-Dzięki postaram się dowiedzieć więcej na jej temat. Poza tym gratuluję wyczynu w spólnym pokoju Slytherinu.
-Dzięki.

Następnego dnia poszedłem do salonu Krukonów.
-Katherine?Wyjdziesz na słówko?
Dziewczyna spojrzała na mnie wrogo.
-Wyjdę...

<Kath?>

Od Viv c.d: Gabriela

-Nic, nic-powiedziałam.-Chodźmy.
-Dalej jesteś dla mnie jedną wielką zagadką-odpowiedział. Odprowadził mnie pod mój pokój wspólny.
-To do jutra kochanie
-Do jutra-szepnął i pocałował mnie. Poszłam do swojego dormitorium. Alice nie spała
-No widzę nocne randki z Gabrielem. Po tobie bym się tego nie spodziewała-zaśmiała się.
-Oj cichoo...-również się zaśmiałam i poszłam spać.

****

Rano poszłam pod pokój wspólny Slytherinu. Umówiłam się tam z Gabrielem. Długo nikogo nie było. W końcu wyszła Schuyler
-Och...To ty....Wiesz coś dziwnego dzieje się z Gabrielem-powiedziała. Zrobiła to....Hmm...Miło. Miło na swój sposób.
-Coś dziwnego?-zapytałam lekko wystraszona.
-No chodź-wprowadziła mnie do pokoju wspólnego a potem do dormitorium Gabriela. Siedział na łóżku i patrzył przed siebie rozmarzonym wzrokiem
-Zostawię was-powiedziała i dumnie wyszła z sypialni
-Kochanie?-szepnęłam siadając koło chłopaka. Popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
-Ona jest taka cudowna...Idealna...-powiedział.
-Kto?
-Octavia...Octavia White...-te słowa trafiły we mnie jak pocisk...Jak to jakaś dziewczyna...Cudowna?Przecież on kochał mnie, MNIE,
-Ale słońce co ty mówisz?-szepnęłam przerażona.
-Idealna...
Wyszłam z sypialni. Pobiegłam do mojego dormitorium. Gorączkowo myślałam...On przestał mnie kochać? No fuck przez noc odwidziała mu się miłość do mnie? Oj nie...
ELIKSIR. ELIKSIR MIŁOSNY. TA SZMATA MU GO PODAŁA. Pobiegłam do klasy eliksirów. Modliłam się w duchu by nie było tam Snape'a. Miałam szczęście. Chwyciłam bezoar. I pobiegłam w stronę pokoju wspólnego Slytherinu. I tu był problem. Jak tam wejść. Czemu ja głupia nie słuchałam tego hasła wypowiadanego przez Schuyler. Na szczęście po kilkunastu minutach jakiś chłopak wychodził więc szybko pobiegłam do dormitorium Gabriela. Dslej siedział na łóżku. Postanowiłam czegoś spróbować
-Gabriel popatrz na mnie-powiedziałam stanowczo. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę. Popatrzyłam mu w oczy-Bardzo cię kocham. Ty też mnie kochasz. Jesteś dla mnie najważniejszy. Dobrze o tym wiesz
Powiedziałam to po czym pocałowałam go w usta. Ta dziewczyna nie była dobra w ważeniu eliksirów. Chłopak się otrząsnął.
-Co się stało?-zapytał słabym głosem,
-KTO TO JEST OCTAVIA WHITE?-zapytałam wstając. Teraz miałam ochotę tylko ją zabić. Zabić.
-Taka ślizgonka...Chyba z 4 klasy. A co?
-IDŹ ZOBACZ CZY JEST W POKOJU WSPÓLNYM
-Już...-powiedział. Poszedł i po chwili wrócił.-Jest. Rozmawia z taką dziewczyną z czarnymi włosami. Taka niska blondynka...Ale po co ci to wiedzieć?
-Och...dziewczyna nie ma życia...-szepnęłam wściekle i poszłam stanowczo w jej stronę. Wyciągnęłam różdżkę.-Ty czarna lepiej się odsuń.-warknęłam. Dziewczyna pospiesznie wykonała "rozkaz". Widziałam przerażenie w oczach blonsynki
-Co..co ty robisz?
-NIKT NIE BĘDZIE PODAWAŁ ELIKSIRÓW M.O.J.E.M.U CHŁOPAKOWI!-krzyknęłam. Opanowałam zaklęcia niewerbalne więc rzucałam nimi w nią. Biedna nie umiała się obronić. Biedna? ahahaha. Nie. Nie były to groźne zaklęcia. Na końcu zastosowałam levicorpus. -Ach i chcę ci powiedzieć, że ten eliksir był beznadziejny. Wątpię, że zdasz sumy z eliskirów.
Uśmiechnęłam się wrednie niczym ślizgonka i dumnym krokiem wyszłam z pokoju wspólnego Slytherinu.

<Gabriel?>

piątek, 28 sierpnia 2015

Od Gabriela cd: Vivienne

- Y-ym... - mrukneła Vivienne mimowolnie odchylając głowę pod moim pocałunkiem.
- Yhym. - zawtórowałem jej raz jeszcze cmokając jej szyję. Oplotłem dłonie wokół jej brzucha i zdjąłem ją z murku po czym dalej ją obejmując pchałem nas w stronę zejścia. Nie opierała ę, a ja tuż przy wyjściu wyjąłem różdżkę i mruknąłem.
- Chłoczyść. - dziewczyna roześmiała się co mnie odrobinkę zdziwiło więc spytałem. - No co?

Viv?

Od Vivienne cd: Gabriela

-Jesteś najskromniejszym chłopakiem jakiego w życiu poznałam-roześmiałam się.
-Słodko się śmiejesz-odpowiedział i uśmiechnął się.
-A ty cały jesteś słodki
Chłopak pocałował mnie namiętnie w usta.
-Kocham cię bardzo-mruknął opierając swoje czoło o moje.
-Ja ciebie też ale...Tak ci się spieszyło a teraz....
-Oj mogą poczekać...-szepnął całując mnie w szyję.

Gabriel?

czwartek, 27 sierpnia 2015

Od Gabriela cd: Viv

- Nie chcę nic mówić, ale jest już straszne późno... - szepnąłem jej do ucha.
- No wiem. - jęknęła. - Ale nie chcę jeszcze iść.
- Ja też, ale jak teraz nas ktoś przełapie, to już się nie wywiniemy. - odparłem i położyłem brodę na jej ramieniu. Oparła głowę o moją i stała w milczeniu obserwując gwiazdy. - Wiem, że jestem czarujący, ale ten rodzaj magii nie działa ani na McGonagall, ani na Snape'a. - dodałem odsuwając się i kładąc na jej ramionach dłonie.


Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Niestety mamy tylko herbatę bo...-zaczął.
-Jest cudownie kochanie-przerwałam mu.-Jesteś taki kochany
 -Oj no wieeem-zaśmiał się. Chwycił moją dłoń, którą położyłam na stoliku.
-Kocham cię
-Ja ciebie też-odpowiedział i pochylił się w moją stronę by mnie pocałować.-Jesteś taka piękna
-Ja?-zapytałam i poczułam, że oblewam się rumieńcem.
-A widzisz tu jakąś inną dziewczynę?
Po jakiejś godzinie stanęłam na krawędzi wieży. Wszystko w blasku księżyca było takie piękne. Gabriel podszedł do mnie od tyłu i mnie objął. Pocałowałam go w policzek. Odwróciłam się w jego stronę a on odgarnął mi z twarzy kosmyk włosów.

 Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Zobaczysz. - odparłem i przyciągnąłem ją do siebie żeby przykryć ją peleryną. Poprowadziłem ją na Wieżę Astronomiczną, nikt dziś nie miał lekcji więc profesor Sinatra nie przygotowywała materiałów. Zadbałem żeby nikt tu nie wszedł i przygotowałem stolik z różą i z herbatą, ta z herbatą, bo tylko to udało mi się skombinować. Równie dobrze mogłem przejść się do kuchni, a skrzaty wepchnęłyby mi w ręcę wszystko co by m zdołał unieść. Zdjąłem pelerynę i gestem pokazałem, że ma usiąść, a ja przysunałem jej krzesło i sam usiadłem naprzeciw.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Zobaczymy się jeszcze dzisiaj?-zapytałam.
-Jasne...Jest trochę późno ale zawsze mogę wziąć pelerynę niewidkę...
-Zaraz zaraz.. Czemu nie wiedziałam że ją masz?
-O jejku... Przyjdę o 22 pod wasz pokój wspólny
-Dobrze-odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka w usta. Ruszyłam w stronę dormitorium. Nikogo nie było. Pozostało mi tylko czekać aż przyjdzie Gabriel.

**

Stałam pod pokojem wspólnym
-Kochanie tutaj-usłyszałam. Chłopak zdjął pelerynę
-No to gdzie idziemy?-zapytałam całując go w policzek.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Ja też cię kocham, ale wiedz, że mieszkanie z rodzicami takimi jak moi czasem się opłaca. - Mrugnąłem do niej i splotłem nasze dłonie. - Opanowałeś oklumencję? Tego się nie spodziewałam. - Powiedziała żartobliwie Viv i uśmiechnęła się promiennie. - Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz skarbie. - Mruknąłem i ruszyłem w stronę lochów. - Pewnie Snape już na mnie czeka. - Odparłem i przystanąłem. Odwróciłem ją twarzą do siebie i podniosłem jej brodę tak żeby patrzyła mi w oczy. - Wszystko będzie dobrze, Snape wie co robić w takich sytuacjach.  Odparłem i potarłem jej brodę kciukiem.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela



- Myślę, że obejdzie się bez tego van Alen-fuknął Snape.
-Jutro dokończymy tę sprawę. Panie Cox niech pan zostanie w moim gabinecie. Reszya niech wyjdzie-powiedziała profesorka. Szybkim krokiem wyszłam razem z Gabrielem.
-Ty głupi jakiś jesteś-syknęłam gdy znaleźliśmy się na pustym korytarzu
-Co zrobiłem?
-A jakby Snape widział Pokój Życzeń?
-Zablokowałbym go
-A jeśli nie?-warknęłam. Po chwili jednak uspokoiłam się i wtuliłam się w chłopaka-Przepraszam. Poniosło mnie. Kocham cię bardzo.

Gabriel?

środa, 26 sierpnia 2015

Od Gabriela cd: Vivienne

Jednym płynnym ruchem przy gardle Louisa znów pojawiła się moja różdżka. McGonagall krzyknęła.
 - Van Alen! - jednak nie opuściłem różdżki, a chłopak głośno dyszał. Profesor Snape chwycił moją dłoń, która trzymała hebanową różdżkę i ścisnął ją mocno. Byłem przyzwyczajony do gniecenia mi kości więc nawet się nie skrzywiłem, ale opuściłem różdżkę, a chłopak krzyknął.
- Widzi pani, pani profesor! On jest nienormalny! Trzeba go zamknąć! Najlepiej w... - profesorka uciszyła go gestem, wiedząc, że jak Cox mnie lub Vib obrazi to zginie na ich oczach.
- Opanuj się. - powiedziała beznamiętnie profesorka. - Gabrielu, rozumiem twoje oburzenie, ale nie wszystko da się załatwić różdżką.
- Mogę pani udowodnić, że ten... - przerwałem w odpowiedniej chwili i po przemyśleniu wykrztusiłem. - Że Louis kłamie.
- W jaki sposób? - zainteresował się Snape, na co uśmiechnąłem się półgębkiem.
- Legilimencja. - odparłem, a Vivienne się zaczerwieniła. Wiedziałem, że Snape odkryje co robiliśmy w Pokoju Życzeń, ale jestem w stanie go zablokować jeśli dojdzie za daleko.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela


Podeszłam do Gabriela. Chłopak lekko objął mnie ręką.
-Co się tam wydarzyło panno Evans?-zapytała profesorka.-Czy pan van Alen użył zaklęcia Sectusempra?
Nie wiedziałam co robić. Powiewdzieć i wydać Gabriela czy próbować kłamać? Popatrzyłam na chłopaka pełnym przerażenia wzrokiem. Chyba wiedział o co mi chodzi. Skinął lekko głową
-Tak pani profesor Gabriel użył tego zaklęcia-powiedziałam próbując zachować spokój.-Ale to nie tak...
-A jak?
-Bo on mnie bronił-szepnęłam.
-Ale przed czym?-zapytała ale zanim zdążyłam się odezwać Gabriel warknął
-Próbował dobierać się do mojej dziewczyny
-Ale kochanie to nie prawda!!-krzyknął Louis.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Vivienne

- Pójdziesz teraz ze mną, a panna Evans zaczeka przed moim gabinetem. - odparła McGonagall odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem maszerowała w stronę swojego gabinetu, gdy doszliśmy na miejsce puściłem dłoń Vivienne, ale przed tym lekko ją uścinąłem. Profesorka w niemym geście wskazała, że mam wejść do środka, tak też zrobiłem. Wewnątrz stał Snape, z miną równie skwaszoną co zawsze, oraz Louis. Zmierzyłem go wzrokiem godnym mojej siostry i stanąłem po prawicy Snape'a.
- Teraz możecie wyjaśnić mi jak doszło do tego... - przerwała jakby szukając odpowiedniego słowa, ale Snape ją wyręczył.
- Incydentu.
- W rzeczy samej profesorze. - odparła McGonagall. Nie odezwałem się, a gdy Louis załapał, iż nie mam nic do powiedzenia wykrzyczał.
- Ten... Ten Ślizgon mnie zaatakował! - roześmiałem się, co chyba pogorszyło moją sytuację, bo McGonagall spojrzała na mnie groźnie spod okularów połówek.
- Dlaczego się śmiejesz. To poważna sprawa. - odparła poważnie profesorka.
- Śmieję się z kłamst tego szlamowatego... - chciałem powiedzieć gnojka, ale Snape dźgnął mnie różdżką w plecy tak, że ani McGonagall ani Cox nie zauważyli tego gestu. Skutecznie mnie uciszył, ale profesorka i tak się oburzyła.
- Uważaj na słowa, Van Alen. - powiedziała i potarła zmarszczkę między brwiami. - Profesorze, proszę o zdanie panny Evans, czy mógłby pan ją poprosić? - Snape tylko skinął głowę i wyszedł na korytarz przepuszczając Vivienne w drzwiach.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela



Zachichotałam. Chłopak do mnie podszedł i zaczął mnie łaskotać
-Gabriel przestań-zaśmiałam się.
-Ani mi się śni-odpowiedział i pocałował mnie w głowę.
Spędziłam miłe popołudnie z Gabrielem w Pokoju Życzeń.
-GABRIEL VAN ALEN-usłyszeliśmy za nami syk. Ledwo wyszliśmy. Za nami stała profesor McGonagall.
-Tak pani profesor?-zapytał Gabriel a ja lekko ścisnęłam jego dłoń.
-Coś ty zrobił temu biednemu chłopakowi?!!
-On nie jest biedny. Dobierał się do mojej dziewczyny-powiedział przez zęby a ja przytuliłam się do niego.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv


Uśmiechnąłem się do siebie i przyciągnąłem ją tak blisko jak tylko się dało. Mruknęła mi raz jeszcze do ucha, a ja uszczypnąłem ją w pośladek. Pisnęła zaskoczona i odskoczyła ode mnie. Zaśmiałem się i również wstałem. Śmiała się, ale nie podeszła do  mnie, bo widziała że szykuję się żeby zacząć ją łaskotać. Uśmiechnąłem się zadziornie i ugiąłem lekko kolana.
Viv?

Od Viv cd: Gabriela


-Ładnie pachnę? No wiesz dziękuję-powiedziałam po chwili zastanowienia.
-Nad czym myślałaś?
-No wiesz słyszałam już, że jestem ładna, miła i tak dalej ale, że ładnie pachnę to jeszcze nie-zaśmiałam się.
-Widzisz jaki jestem oryginalny-również się zaśmiał. Pocałował mnie w czoło. Lubiłam jego pocałunki. Były takie przyjemne. Mruknęłam cicho zadowolona. W jego objęciach zapomniałam już o Louisie. Zapomniałam o wszystkim. Liczył się Gabriel. Tylko Gabriel.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv


Wróciłem do gładzenia jej pleców, dla mnie też było to przyjemne.
- Czy gdyby powiedział kocham cię, czy bym się powtórzył? - Spytałem żartobliwie.
-Hmm, nie. Raczej, nie. - Odparła dziewczyna bawiąc się moją grzywką. W chwili gdy się zamyśliła pocałowałem ją w nos. Odnalazłem jej lewą dłoń i splotłem jej palce z moimi.
 - Ładnie pachniesz. - Mruknąłem jej do ucha.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela


-Ja ciebie też kocham...Bardzo-powiedziałam i pocałowałam chłopaka w usta.
-Myślisz, że go znajdą?
-Mam to głęboko w dupie
Pogłaskał mnie po plecach. Jego dotyk w przeciwieństwie do dotyku Louisa był przyjemny. Kojący.-Nie przestawaj.-powiedziałam gdy chłopak zdjął rękę z moich pleców. Gabriel uśniechnąl się pod nosem i pocałował mnie namiętnie w usta.
-Jesteś pewna, że NIKT tu nie wejdzie?-zapytał.
-Jestem pewna
Gabriel?

wtorek, 25 sierpnia 2015

Od Gabriela cd: Viv

- Wiem... - szepnąłem. Usiadłem na fotelu i pociągnąłem dziewczynę za sobą tak, że leżała na moim torsie. - Nie musisz się bać. - powiedziałem i pogładziłem ją po plecach. - Kocham cię i nie pozwolę cię skrzywdzić. I teraz już wiem dlaczego źle się z nim czułaś. Obiecuję, że ja nigdy ci tak nie zrobię. Obiecuję. - odparłem i przymknąłem oczy, po omacku pocałowałem ją w czubek głowy. Kocham cię. - szepnąłem po raz kolejny.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

To było takie okropne gdy chłopak zacząl gładzić mnie po ciele.
-Gabriel...-szepnęłam przerażona wtulając się w ślizgona. Cała drżałam.
-Już dobrze kochanie, nie bój się-odpowiedział czule całując mnie w głowę.Louis leżal zakrwawiony na ziemii i jęczał. Gdyby nie to, że go nienawidzę współczułabym mu.
-Będziesz miał problemy...Znowu przeze mnie-szepnęłam przez łzy.
-Nie przejmuj się-odpowiedział. Chwycił mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić. Wkrótce znaleźliśmy się w Pokoju Życzeń. Byliśmy sami. Tylko ja i Gabriel.Wtuliłam się w niego. Małe łzy zaczęły spływać po moich policzkach
-Dlaczego płaczesz?-zapytał ocierając mi łzy.
-To było okropne...

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Zmierzyłem go pełnym jadu wzrokiem, niczym moja siostra, ale on nic sobie z tego nie zrobił.



Uśmiechnął się tylki do Viv i zaczął swój monolog.
- Vivienne. Skarbie. - rozpoczął. - Wróciłem tu dla ciebie. Dla nas. - nie odzywałem się, ale ścisnałem dłoń dziewczyny lekko za mocno i skrzywiła się lekko, rozluźniłem uścisk. - Wróć do mnie. - kontynuował i wyrwał mi rękę dziewczyny. Poczerwieniałem ze złości i zrobiłem w jego stronę parę kroków sycząc.
- Odsuń się Vivienne. - dziewczyna próbowała wykręcić się z jego uścisku, ale on nie puszczał, na co ja zacisnąłem mocniej pięści na szacie tuż obok miejsca, w którym spoczywała moja różdżka. Moje oczy zwęziły się jeszcze bardziej, gdy Louis przyciągnął ją bliżej siebie, a ręka coraz bardziej wędrowała w stronę różdżki. Całując ją w czubek głowy przelał czarę i w ciągu sekundy miał przytkniętą do gardła różdżkę. Vivienne pisnęła i zaczęła się gorączkowo szarpać. - Puść ją. - odparłem przez zaciśnięte zęby. Chłopak mimo groźby użycia różdżki chwycił Viv za szaty i wsunał w nie dłoń, zaczął gładzić ją po ciele. Rozzłościł mnie na tyle, że już po chwili wykrzyknąłem.
- Sectumsempra! - padł na ziemię jęcząc z bólu zdanego przez zaklęcie. Vivienne stała zgarbiona, drżała, ale nie z zimna... Spojrzała na mnie wielkimi sarnimi oczyma. Opuściłem rękę, która dzierżyła różdżkę. Dyszałem z niewiadomo jakiego powodu, spojrzałem w dół, unikając jej wzroku. Louis dalej jęczał, nawet mu się nie dziwię, musi cholernie boleć, a ja będę mieć spore problemy przez użycie tego zaklęcia, a od Snape'a dostanę spory szlaban.

Viv?

Od Vivienne cd: Gabriela

Znaczy...No wiesz...Z nim też źle się czułam
-Jasne kochanie-szepnął całując mnie w głowę.


***

Po lekcjach kierowałam się z Gabrielem w stronę jeziora. Nagle na naszej drodze stanąl ktoś kogo w ogóle się nie spodziewałam.
-Vivienne!Jak dawno cię nie widziałem! Jesteś jeszcze piękniejsza niż byłaś!
Przed nami stał wysoki blondyn o piwnych oczach. Louis Cox. Chłopak, z którym kiedyś chodziłam.
-Cześć Louis...Eee..Czemu przyjechałeś do Hogwartu?-byłam zaskoczona. Bardzo. Louis zmierzył wzrokiem Gabriela.
-Od kiedy zadajesz się ze Ślizgonami?-zwrócił się do mnie, udając, że Gabriel to powietrze.
-To mój chłopak. Gabriel van Alen.
Gabriel skinął głową.
-To co Vivi idziemy się przejść?-zapytał Louis nie zwracając uwagi na Gabriela.
-Właściwie idę teraz z Gabrielem-powiedziałam ściskając dłoń chłopaka dając mu do zrozumienia, że nie chcę iść z Louisem. Wolę zostać z nim. Z Gabrielem.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

To było na swój sposób urocze jak tłumaczyła się ze swojego poprzedniego chłopaka. Ja o moich poprzednich dziewczynach nic nie wspominałem, bo trochę ich było, ale żadna nie była taka jak Vivienne.
- A ze mną byś nie czuła się tam komfortowo? - spytałem, a potem splotłem nasze dłonie i czekałem na odpowiedź. Drugą ręką bawiłem się kosmykami jej włosów, a gdy dalej milczała odparłem. - Przecież możesz mi powiedzieć nie obrażę się.

Viv?

Ogłoszenie

Teraz możecie wysyłać opowiadania również do mnie.
~Syriusz Black

czwartek, 20 sierpnia 2015

Od Kath


Powrót do Hogwartu był dla mnie niebywale radosnym wydarzeniem. Nie mogłam się już doczekać zajęć z Transmutacji zwłaszcza, że profesor McGonagall niedawno poprosiła mnie o zademonstrowanie młodszym uczniom swojej umiejętności przemiany. Przyznaję, niebywale mnie tym zaskoczyła, bo nie jestem jakoś super-hiper zaawansowaną czarownicą, aczkowiek przystałam na Jej propozycję. Teraz zaczynam mieć obawy, co do tej prezentacji...
- Lockwood? - z zamyślenia wyrwał mnie głos opiekunki domu Gryfonów.
- Tak, Pani Profesor? - otrząsnęłam się niemal natychmiastowo, czego w żaden sposób nie dałam po sobie poznać.
- Pora zaczynać, za mną proszę. - odwróciła się napięcie i swym dumnym krokiem ruszyła do sali. Weszłyśmy, a ja momentalnie stwierdziłam, że nie była to najlepsza decyzja. Zaczynałam wątpić w swoje możliwości, ale musiałam utrzymać maskę. Zdążyłam dokładnie im się przyjrzeć, krocząc za McGonagall, ale nie byłam w stanie określić ich wieku. No, może jedynie to, że byli ode mnie młodsi. Stanęłam obok biurka kobiety i ponownie się wyłączyłam... Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia ile stałam, ale po wyłapaniu słowa "animagowie" , otrząsnęłam się.
- Jak sami wiecie, ja sama należę do grupy czarodziei będących animagami. Przypomnę Wam, że animag to czarodziei, który chce zmienić się w zwierzę. Proszę nie mylić tego z wilkołakiem, którym w porównaniu z animagiem niekoniecznie chce przemiany. - zaznaczyła wyraźnie. Od razu usłyszeliśmy dowcipne naśladowanie wycia. Zerknęłam na opiekunkę Gryffindoru, a ta jedynie skinęła głową. Odwróciłam wzrok w stronę rozbawionych dzieciaków i skupiłam się na przemianie. Nie wychodziły mi jeszcze tak perfekcyjnie, jak Pani Profesor i potrzebowałam chwili skoncentrowania się po czym...moje ciało zaczęło zmieniać kształt i kolor, a po chwili wszystko wyglądało inaczej. Skoczyłam w stronę ławek i rozbawionych dzieciaków. Na mój widok miny od razu im zrzedły, a gdy jeszcze groźnie zawarczałam... Na koniec tego, perfekcyjnego wprost, przedstawienia zawyłam upiornie i kłapnęłam zębami tuż przed przerażonymi chłopcami. Zresztą, nie tylko panowie-dowcipnisie się bali, reszcie również jakoś humor zniknął. Zadowolona z siebie wróciłam do Profesor McGonagall.
- Widzicie, Panna Lockwood robi to dużo, dużo lepiej. - stwierdziła rozbawiona nauczycielka.
- Dziękuję, Pani Profesor. - powiedziałam z uśmiecham, zaraz po przemienieniu się.
- Musicie wiedzieć, że Katherine podobnie, jak ja, nabyła umiejętność animaga. Tak, zgadza się - NABYŁA. Dlatego proszę Was, abyście nie mylili mi animaga z metamorfomagiem, którym w przeciwieństwie do tego pierwszego swe umiejętności może odziedziczyć, a animag może się ich jedynie nauczyć. - tłumaczyła jasno i wyraźnie. Przez całe zajęcia czułam na sobie wzrok panów-żartownisiów, było to okropne uczucie, takie... niekomfortowe? To chyba najlepsze określenie... Nim się obejrzałam lekcja minęła, najprawdopodobniej znów się wyłączyłam...
- Wspaniale, Katherine! Wspaniale! Teraz będę miała spokój od tych żartownisiów! - roześmiała się.
- Jeśli Pani zechce, Pani Profesor, może Pani ich nastraszyć, że pośle po mnie i to ja sobie z nimi porozmawiam. - zaśmiałam się.
- A żebyś wiedziała, że spróbuję. - zapewniała mnie, przy wyjściu z sali. - Aczkolwiek sądzę, że jak na razie mają dosyć żartów.
- Też tak myślę. - przyznałam. - A teraz przepraszam, ale muszę zmykać na ćwiczenia. - oznajmiłam i ruszyłam w stronę boiska do Quidditcha, zahaczając po drodze o pokój wspólny Ravenclawu, a dokładnie o sypialnię dziewcząt, po miotłę. Prócz mnie na boisku było niewiele osób. W pewnym momencie zauważyłam, że jakiś chłopak zawisnął na swojej miotle. Nie mam pojęcia, jak to zrobił i chyba wolę nie wiedzieć. Po chwili jednak zauważyłam, że ktoś macza w tym palce. Przewróciłam zrezygnowana oczami i podleciałam bliżej Niego. Szybko podsumowałam swe obserwacje: Hufflepuff, dobrze lata na miotle, patrząc na próby wdrapania się z powrorem na miotłe jest bardzo zwinny, najprawdopodobniej obrońca w drużynie. Tym bardziej obstawiałam, że ktoś robi sobie jaja. Chwyciłam Go za przedramię i wciągnęłam z powrotem.
- Dzięki. - wydusił nieco zdyszany. Musiał się nieźle namęczyć... - Matt... - już chciał się przedstawić.
- Lepiej nie próbuj spadać z miotły. Uwierz mi, nie jest to przyjemne uczucie. - zapewniłam Go, przerywając jednocześnie, po czym wylądowałam w poszukiwaniu żartownisiów próbujących rozwalić nam ćwiczenia. Okazało się, że to ta sama banda, która przeszkadzała na lekcji McGonagall. Wkurzona podeszłam bliżej nich i wyciągnęłam różdżkę.
- Expelliarmus! - rzuciłam zaklęcie. Zaskoczeni odwrócili się w moją stronę.
- To... to-tooo... to Ty... - wybełkotał jeden.
- Jeszcze raz zepsujecie komukolwiek trening, a nie ręczę za siebie! - warknęłam groźnie wiedząc, że nie słuchali, co było na zajęciach. Przerażeni uciekali przywracając się w pośpiechu o własne nogi. Rozbawiona wróciłam pod boisko. Nagle znikąd pojawił się Puchon, którego tamte dzieciaki wzięły sobie wcześniej za cel.
- Nie wiesz, że niegrzecznie jest odchodzić, gdy ktoś mówi. - zaśmiał się.
- Uznajmy, że nie wiem. - fuknęłam i próbowałam jakoś zwiać, ale On szedł uparcie obok. - Gdybyś był mądry, trzymałbyś się ode mnie z daleka. - stwierdziłam chłodno.

(Matt? Radzę przeczytać Jej charakter...)

wtorek, 18 sierpnia 2015

Brak administratorek!

Jak można zauważyć w rubryce Nieobecności jest napisane, że nie będzie ani mnie ani Kocicy. Więc albo blog będzie przez okres tygodnia zawieszony, albo poszukam zastępczej osoby, która będzie mogła wstawiać opowiadania. Także Wszelkie informacje znajdziecie jak nie tu to na hw.


~Lol1908

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Od Viv c.d: Gabriela

Skierowałam się z chłopakiem w stronę pokoju wspólnego Hufflepuffu.
-Poczekaj chwilę...-zaczął stając na chwilę.
-Tak?
-Powiedziałaś, że źle się czujesz w tej kawiarni...
-Jakiej?
-W kawiarni pani Puddifoot...Skoro źle się tam czujesz to musiałaś tam z kimś być.
-Ja..No...eee...-czułam jak oblewam się rumieńcem.-No byłam tam...Ale..
-Z kim?
-Och w drugiej klasie z takim jednym Puchonem...Ale to było w drugiej klasie...Byłam mała i głupia...On i tak wyjechał do Beauxbatons...Ale ja kocham ciebie i tylko ciebie. Przysięgam.

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Viv

- Jesteś tak złą kłamczuchą, że szkoda gadać Vivienne. - popatrzyłem w jej oczy i dodałem. - Mnie nie musisz okłamywać. - przytuliłem ją do siebie i potarłem jej ramiona, ale wciąż drżała. - Powinnaś wypić coś ciepłego i usiąść przed kominkiem.
- Nie, naprawdę jest już okay. - powiedziała dziewczyna szczękając zębami.
- Yhym, właśnie widzę. - odparłem i podparłem biodra dłońmi.

Viv?

Nowa uczennica!

Powitajmy 
Katharinę Lockwood
nową Krukonkę!


Od Kazuhiro

Nareszcie się udało uciec. Gdybym nie dostał się do Hogwartu, zapewne byłoby po mnie. Mój ojciec to istna kanalia. A jaki ojciec, taki i syn. Ta zasada trwa w naszej rodzinie od pokoleń. Podobno. Ale kto by tam wierzył? Czas pokaże, czy również zostanę zimnokrwistym sadystą.
'Staruszek' nie starzej wyglądający ode mnie jest w połowie ruskiem. Też mi się trafiło. Ha. Matka? Nic o niej nie wiadomo. Nawet mój rodziciel nie domyśla się któraż to jego kochanka mogłaby mnie urodzić. Bo po wszystkim zostawiła mnie samego w szpitalu, ówcześnie każąc pielęgniarkom powiadomić ojca.
No nie no, wiadome jest jedynie to, że wywodziła się z rodziny czysto krwistych. Tylko takie sobie wybierał.
Nie wyglądam na Azjatę. No wiem. Chociaż może mój wzrost i minimalnie inny krój powiek mógłby świadczyć.
Od razu po zostawieniu swoich rzeczy (czyli jedynie niezbyt dużego plecaka. No bo tak było prościej) wziąłem kotkę na ręce i wyszedłem na korytarz. Trzeba poszukać jak najbardziej wyludnionego miejsca. Odstawiłem Yuuki na podłogę i ruszyłem przed siebie, wkładając ręce do kieszeni czarnych rurek. No nie przebrałem się jeszcze. Bo po co? Przyda się trochę wolności, he.
Oho. Kocica chyba znalazła dogodną miejscówkę, bo usadowiła się i nie ruszała. Jak gargulec. Westchnąłem cicho i pokręciłem rozbawiony głową. Usiadłem obok i wziąłem ją sobie na kolana, głaszcząc po łepetynie i grzbiecie. Takie towarzystwo zawsze lepsze, niż to ludzkie. Ygh.

<Ktoś coś, czy nicość?>

niedziela, 16 sierpnia 2015

Od Viv c.d: Gabriela

-Chyba musimy się zbierać kochanie-szepnęłam.
-Jasne-odpowiedział całując mnie w policzek. Wróciliśmy do Hogwartu. Było już bardzo zimno. Cała się trzęsłam.-Zimno ci?
-Mnie, nie...Jasne, że nie-skłamałam.
-Przecież widzę, że ci zimno.
-Nie...Serio-odpowiedziałam i kichnęłam 2 razy. Dostałam dreszczy.

<Gabriel?>

Od Gabriela c.d: Viv

- Och, rozumiem. - odparłem i sam owinąłem się szalem. Dziewczyna chyba nie uwierzyła, że nie przeszkadza mi to, że mi odmówiła i się lekko skrzywiła. - Nie, na serio Vivien. Nie szkodzi, rozumiem jak by zareagowali. To tak samo jak bym ja miał wasz. - Uśmiechnąłem się do niej szeroko i ścisnąłem delikatnie jej ramię. Przez chwilę strasznie wiało więc przytuliłem się do dziewczyny chcąc ochronić się choć trochę przed mrozem. Przyjemnie było czuć jej oddech na karku i ciepło ciała.

Viv?

Powitajmy nową uczennicę!

Wendy Black, Ravenclaw

Powitajmy nowego ucznia!

Kazuhiro Sadisuto,Slytherin

sobota, 15 sierpnia 2015

Od Viv c.d: Gabriela

-Jesteś kochany-szepnęłam przytulając się do chłopaka.
-No wiem, wiem-zaśmiał się.
-I do tego taki skromny!-tym razem ja też się zaśmiałam. Wtuliłam się w chłopaka mocniej.
-Może chcesz szalik?
-Jaki szalik?
-No mam mój, poczekaj-powiedział i zaczął grzebać w torbie. Po chwili wyciągnął szalik w barwach Slytherinu.-O tutaj
-Nie dzięki... Znaczy przepraszam ale jakby jakiś puchon mnie zobaczył...Obrazili by się...Przepraszam-odpowiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek.

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Vivienne

- Drżysz. - stwierdziłem i zdjąłem swój płaszcz i nakryłem jej ramiona. Uśmiechnąłem się i poniwnie oprłem się o drzewo.
- Teraz ty drżysz. - powiedziała dziewczyna chcąc zwrócić mi płaszcz, ale zatrzymałem ją i odparłem.
- Tobie się przyda bardziej, Viv. - przytuliłem ją i potarłem jej ramię tak żeby trochę ją rozgrzać.

Od Viv c.d: Gabriela

-Może po prostu się przejdziemy?-zaproponowałam.
-Jasne, jeśli chcesz-uśmiechnął się. Chwyciłam jego dłoń i poszliśmy.-Strasznie cię kocham, wiesz?
-Oj no wiem-zaśmiałam się.-Ja ciebie też
Wiatr był coraz zimniejszy. Powoli pierwsze płatki śniegu spadały na ziemię. Doszliśmy prawie pod Wrzeszczącą Chatę. Usiedliśmy pod jakimś drzewem. Przytuliłam się do chłopaka

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Vivien

Nie miałem pojęcia gdzie chciała iść, więc powiedziałem.
- Może na początek Miodowe Królewstwo? - a ona zaczęła rozważać moją propozycję. - Albo do Sklepu Zonka. - dałem jej do wyboru. Wyglądała słodko jak się nad czymś zastanawiała, marszczyła przy tym nos. - No dalej to bardzo łatwy wybór. - szepnąłem jej do ucha, a ona skrzywiła się w uśmiechu, bo mój oddech połaskotał jej szyję.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

-Tylko, że ja się tam...No wiesz źle czuję...
-Źle się czujesz?
-No wiesz wszyscy tam no...
-No dobrze...To gdzie chciałabyś iść?-zapytał przytulając mnie.
-No nie wiem..Ty wybierz

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Vivien

- Do Kawiarni Pani Puddifoot? - spytałem, a dziewczyna lekko się zarumieniła, bo wiedziała, że tam głownie chodzą zakochani.
- Ale czy tam... - zaczęła dziewczyna.
- A czy my nie jesteśmy zakochani? - spytałem i lekko pocałowałem ją w usta dalej trzymając ją w ramionach.

Viv?

Od Vivienne c.d: Gabriela

-Ja śliczna? Hah, nie wydaję mi się-odpowiedziałam.
-Jesteś najpiękniejsza na całym świecie
-Oj przestań...Nie...
-Jutro wypad do Hogsmeade. Idziemy razem prawda?
-Jasne-uśmiechnęłam się.

***

Szliśmy już razem do Hogsmeade
-To co, gdzie idziemy?-zapytałam.

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Vivien

- Będę aurorem. - odparłem ciesząc się jej szczęściem. Położyłem dłonie na jej talii i dodałem. - Jeszcze raz gratuluję, Skarbie. - uśmiechnąłem się do niej i skradłem jej całusa.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się promiennie i położyła ręce na moich przedramionach.
- Jesteś śliczna wiesz? - zarumieniła się aż po same uszy, co mnie rozśmyszyło i lekko się zaśmiałem.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

Lekko ścisnęłam dłoń Gabriela. Chciałam już iść
-Co się stało kochanie?-zapytał Gabriel.
-Pomyślałam tylko, że moglibyśmy już iść
-Jasne, cześć Alex. Aha i Schuyler jest w bibliotece-uśmiechnął się i poszliśmy w stronę jeziora. Lubiłam tam siedzieć a zwłaszcza a Gabrielem. Usiedliśmy pod drzewem. Nagle zerwałam się na równe nogi jak poparzona.
-Co się stało?-zapytał zdziwiony.
-Mam iść do profesor Sprout..No wiesz mam mi pomóc wybrać przyszły zawód!-krzyknęłam i pobiegłam. Spotkałam ją przy cieplarni.
-No, no  Vivienne spóźniłaś się-powiedziała.
-Przepraszam-wydyszałam.
-Dobrze...Porozmawiamy tutaj... Kim chciałabyś zostać w przyszłości?
-Ja...No...Chciałabym nauczać transmutacji. Tutaj w Hogwarcie
-Hmmm...Idź porozmawiaj z profesor McGonagall dobrze?
-Teraz?
-Tak-profesorka uśmiechnęła się a ja pobiegłam szukać McGonagall. Znalazłam ją przy Wielkiej Sali.
-Pani profesor! Pani Sprout kazała mi z panią porozmawiać.
-O czym? Może chodźmy do mojego gabinetu-powiedziała. Grzecznie poszłam za nią. Usiaadła przy biurku.-Słucham?
-No bo...Ja...Jestem w piątej klasie no i mamy teraz sumy...
-Wiem, przecież jesteś moją najlepszą uczennicą. Przejdźmy do rzeczy.
-Bo...No po zakończeniu szkoły chciałabym uczyć transmutacji. Tu w Hogwarcie.
-Chcesz mnie wygryźć?-profesorka uśmiechnęła się.
-Oczywiście, że nie.
-Jesteś bardzo dobra...Postaram się byś uczyła młodsze klasy. Od pierwszej do trzeciej.
-Naprawdę?
-Oczywiście, masz talent do transumatacji. Musisz mieć tylko wybitny na sumach ale o to się nie boję.
-Dziękuję, do widzenia-powiedziałam radośnie i wyszłam z jej gabinetu. Na szczęście na korytarzu zauważyłam Gabriela. Podbiegłam do niego i radośnie rzuciłam mu się na szyję
-Co taka radosna?-zapytał.
-Będę uczyła transmutacji! Po ukończeniu szkoły!
-Gratuluję
-A ty...Nawet nie wiem co ty byś chciał robić...No wiesz jak ukończysz szkołę

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Vivienne

Posłałem Alex'owi jadowite spojrzenie niczym moja siostra, a potem przypomniało mi się, że właśnie jej szukał.
- A ty mi coś wcześniej opowiadałeś, no niech pomyślę. O ironio, ty mówiłeś mi to samo o... - nie zdążyłem dokkńczyć bo jego silna ręka zatkała mi usta, ale nie zdawał sobie sprawy, że nawet jeśli utrudni mi mówienie, to i tak powiem to co miałem do powiedzienia, Vivienne chichotała. - O Schuyler... - wy bąkałem spomiędzy jego palców, a on zmarszczył brwi i posłał spojrzenie Vivienne, która już się nie śmiała, a spojrzenie Frosta wyrażało strach? A może wstyd?
- Alex zakochał się w Schuyler? - wyszeptała moja dziewczyna, a Alex, gdyby nie była to dziewczyna, napewno zabiłby ją wzrokiem.
- Tsa, ale coś się nie chce do tego przyznać. - powiedziałem głośno, a Frost wbił we mnie pełen złości i ulgi wzrok. Vivienne uścisnęła lekko moją rękę, którą trzymała splecioną ze swoją.

Viv?

Od Alex'a cd: Schuyler

- Dzięki. - powtórzyłem raz jeszcze i wpatrzyłem się odrobinę za długo w jej oczy. Czego nie omieszkała nie zauważyć i "Normalna Schuyler" wróciła. Wolałem, gdy zrzuca wyćwiczoną maskę nienawiści i egoizmu, którą traci gdy mi się przygląda, co utwierdza mnie tylko w tym, że nie jestem osamotniony w tych uczuciach. Dziś przekonałem się, że potrafi się śmiać i że potrafi być w minimalnym stopniu miła.

Schuyler?

Od Viv c.d: Gabriela

-Eeee...ja...no wiesz-zaczęłam. Nie chciałam być znowu wyzywana od szlam.
-Jeśli nie chcesz to...
-Chcę...Jasne-odpowiedziałam. Wyszliśmy na korytarz
-Hej Frost!-krzyknął Gabriel. Krukon do nas podszedł
-O cześć Gabriel szukałem twojej siostry ale...-w tym momencie przeniósł wzrok na mnie.
-To moja dziewczyna, Vivienne Evans. Jest Puchonką. Viv to jest Alex Frost-powiedział Gabriel. Podałam rękę Krukonowi.
-Aha to ta o której tyle mi opowiadałeś...Że ma takie cudne oczy...
-Zamknij się-warknął Gabriel.
-I tak ładnie pachną jej włosy...-Alex zaczął przedrzeźniać Gabriela.
-Zamknij się natychmiast-syknął Gabriel. Czułam jak oblewam się rumieńcem.

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Vivienne

Nie mogłem się powstrzymać, choć troszkę mi to wychodziło, ale jednak.
- A nie mówiłem. - szpnąłem jej do ucha, a potem oberwałem delikatnie od niej w ramię.
- Hej! - powiedziała dziewczyna, a ja objąłem ją w talii i szepnąłem.
- Idzie Frost, chcesz go poznać? - nie wiedziałem czy Vivien chce poznać kogokolwiek z jej paczki, ale miło by było gdyby chociaż wiedzieli jak mają na imię.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

Pobiegłam szybko do pokoju wspólnego Hufflepuffu gdzie miałam spotkać się z Alice. Na szczęście przyszłam w porę.
-Chciałaś porozmawiać...?-zaczęłam.
-Tak...Viv ja to przemyślałam...To ja byłam egoistką. Wiem, że zawsze chciałaś być z Gabrielem no i teraz no...Byłam samotna bo...Oj no wiesz-powiedziała rzucając mi się na szyję.
-Też tęskniłam-szepnęłam.
Byłam szczęśliwa, że pogodziłam się z przyjaciółką. Szłam sama po korytarzu gdy spostrzegłam Gabriela. Wciągnęłam go do pustej sali
-I co jak poszło z...A..
-Alice-powiedziałam.-Bardzo dobrze...Znów się przyjaźnimy
-Cieszę się-uśmiechnął się. Przytuliłam się do niego. Bardzo lubiłam go przytulać.

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Vivienne

Tym razem uniosłem ją pod uda i posadziłem na fotelu, a sam ukląkłem przed jej nogami i pocałowałem ją namiętnie. Gładziła mnie po szyi i po włosach na karku. Po pewnym czasie całowania leżałem na ziemi, a dziewczyna na mnie, a potem czar prysł, bo po pierwsze minęło już 25 minut, a Viv musi mieć czas na dojście do koleżanki, a po drugie ja to zepsułem, bo pewna część mojego ciała stwardniała pod wpływem jej ciała i musiało ją nieźle uwierać.

Vivien?

Od Viv c.d: Gabriela

Przyciskał mnie do ściany, ale nie było to nie przyjemne, wręcz przeciwnie. Czułam się bezpieczna w jego ramionach, a jego usta... Potrafiły mnie rozbudzić. A gesty, które wykonywał...  Wszystko było takie cudowne...Do czasu. W pewnej chwili przez okno (które nagle się pojawiło) wleciała sowa. Moja sowa.
-Ty cholerna sowo-warknęłam. Podeszłam do niej by odwiązać list z jej nóżki. Lekko obrażona podrapała mnie pazurami. List był od Alice. Chciała się spotkać za pół godziny.
-Co się stało?-zapytał chłopak podchodząc do mnie.
-Alice chce się spotkać ze mną za pół godziny... No czyli mamy jeszcze całe pół godziny-uśmiechnęłam się obejmując chłopaka.


<Gabriel?>

piątek, 14 sierpnia 2015

Od Gabriela cd: Vivien

- Nikt tu nie wejdzie powiadasz. - mruknąłem i wolnym krokiem zacząłem się do niej zbliżać.
Dziewczyna lekko się przestraszyła, ale po chwili uśmiechnęła się. Zbliżałem się do niej coraz bardziej, a ona nawet nie drgnęła. Przy ostatnim kroku przyciągnąłem ją do siebie i namiętnie pocałowałem. Dziewczyna położyła mi dłonie na torsie, a ja pchałem ją lekko w stronę ściany, tuż przy niej delikatnie oparłem o nią Vivienne i złapałem jej ręce za nadgarstki, a potem uniosłem nad jej głowę przyciskając zarówno jej biodra jak ręce do ściany.

Vivienne?

Od Viv c.d: Gabriela

-Niestety ale nauczyciele są wszędzie-stwierdziłam. Chyba że... Nagle pewien pomysł wpadł mi do głowy. Chwyciłam chłopaka za rękę i wstałam-Chodź
-Gdzie idziemy?
-Zobaczysz-odpowiedziałam z uśmiechem. Pobiegliśmy na siódme piętro. Znajdowaliśmy się naprzeciwko gobelinu z Barnabaszem Bzikiem i trollami. Przeszłam 3 razy wzdłuż ściany myśląc tylko o tym by móc spotykać się gdzieś z Gabrielem. Po chwili ukazały się drzwi. Weszliśmy do środka. Pomieszczenie łudząco przypominało pokój wspólny Hufflepuffu
-Wygląda jak nasz pokój wspólny-powiedziałam.
-Uch..Macie no..Przytulnie...
-Może trochę różni się od pokoju wspólnego Slytherinu ale dla mnie jest bardzo fajnie...Zaznaczę przy tym, że nie wejdzie tu żaden nauczyciel.

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Vivienne

Uśmiechnąłem się i wziąlem ją w objęcia, po czym pocałwałem ją namiętnie, ale po chwili przestałem, bo dostałem czymś twardym w głowę.
- Van Alen. To szkoła! A nie... - McGonagall nie dokończyła, ale tupnęla nogą i odeszła. Zaśmiałem się rozmasowałem sobie głowę.
- To będziemy musieli się chować przed nauczycielami. - odparłem.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

-Dobrze, że mam chociaż ciebie-powiedziałam. Chłopak pocałował mnie w głowę.
-Też cię bardzo kocham-zaśmiał się.-A teraz...Pomożesz mi w zadaniu z eliksirów?
-Ja?
-Przecież jesteś królową eliksirów. Muszę napisać esej.
-Daj mi to-odpowiedziałam biorąc z rąk chłopaka pergamin.-Daj pióro.
-Po co ci...?-zapytał lecz podał mi pióro. W jakieś 15 minut skończyłam pisać.
-No gotowe!
-Ale ty nie musiałaś tego pisać...-powiedział przyglądając się esejowi.-Ale to jest świetne!
-Ma się ten dar, nie?-zachichotałam przytulając się do chłopaka.


<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Vivienne

Pogładziłem ją po włosach i odparłem.
- Nie martw się. Jeśli naprawdę się przyjaźniłyście, a raczej przyjaźnicie, to wiedz, że ci wybaczy.
- Łatwo mówić... - powiedziała.
- Wiem, ale przyjaźń nie kończy się od tak. Są wzloty i upadki, a wy w tym czasie jesteście przy upadku. To nie znaczy, że nie będzie wzlotu.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

-Oczywiście-powiedziałam a chłopak mnie przytulił. Poszłam do swojego dormitorium. W końcu zaraz miał zacząć się trening. Odłożyłam wszystko i pobiegłam na stadion. W szatni była bardzo napięta atmosfera
-Spóźniłaś się, Evans-powiedziała Alice stojąc do mnie tyłem.
-Od kiedy zwracasz się do mnie po nazwisku?
-Odkąd zapomniałaś, że istnieję-warknęła i wyszła na boisko. Szybko się przebrałam i również wyszłam. Trening poszedł bardzo dobrze. Drużyna puchonów nigdy nie była zbyt dobra ale tym razem czuję, że mamy dość duże szanse. Po treningu Alice pierwsza wyszła z szatni
-Alice chcę porozmawiać-zaczęłam. Dziewczyna przyśpieszyła kroku.
-Nie mamy o czym rozmawiać.
-Alice...Alice proszę cię...Alice...ALICE STEEL MASZ NATYCHMIAST SIĘ ZATRZYMAĆ I ZE MNĄ POROZMAWIAĆ!
-Tak słucham? Chciałaś mi opowiedzieć jak cudownie było z Gabrielem?-zapytała drwiącym tonem.
-Nie...Ja chciałam cię przeprosić...Serio bardzo żału...
-Daruj sobie-przerwała mi dziewczyna. Poszłam zrezygnowana nad jezioro. Miałam szczęście, że spotkałam tam Gabriela
-Co taka smutna?-zapytał gdy usiadłam obok niego.
-Próbowałam z nią porozmawiać...Przeprosić ją...A ona nawet nie chcę mnie słuchać-powiedziałam kładąc głowę na jego ramię.

<Gabriel?>

czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Gabriela cd: Vivienne

- O co poszło, że tak mnie zmierzyła? - zapytałem, znając powód ich kłótni, a nazywał się "Gabriel van Alen". Ale udawalem, że tego nie wiem.
- Noo... Poszło o to, że z ją zaniedbałam... Bo cały wolny czas spędzam z tobą. - odparła po chwili wahania.
- Zrobimy tak, że ograniczymy trochę nasze spotkania. - a gdy ujrzałem strach w jej oczach dodałem. - Ograniczymy, nie oznacza Skarbie, że przestniemy się spotykać. Masz naprawić stosunki ze swoją przyjaciółką, Alice. A ja w tym czasie zajmę się rodzicami i...
- Schuyler. - dokończyła za mnie.
- Wiem, że to trudne, ale tak będzie lepiej dla twojej przyjaźni i odrobinkę lepiej dla mojej rodziny. Kocham cię i oni tego nie zmienią, rozumiesz? Nawet jeśli będziemy widywać się rzadziej.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

Usiadłam obok Gabriela.  I tak wiem, że to moja wina. Tylko moja.
Po jakiejś godzinie dotarliśmy do Hogwartu. Muszę naprawić moje stosunki z Alice. W końcu to ona zawsze była ze mną. Była moją najlepszą przyjaciółką.
-O czym tak myślisz skarbie?-zapytał chłopak wyrywając mnie z moich przemyśleń.
-Ja...A o niczym.
-Kłamanie ci nie wychodzi moja droga-zaśmiał się.
-A no bo wiesz...Pokłóciłam się z najlepszą przyjaciółką...Nie musisz się tym przejmować...
-Za 20 minut trening-odezwał się głos za naszymi plecami. Stała tam Alice. Spojrzała na mnie wzrokiem pełnym nienawiści.
-Alice...Czekaj...-zaczęłam ale blondynka odwróciła się na pięcie i poszła w swoją stronę.
-Z nią?-zapytał Gabriel gdy dziewczyna zniknęła z pola widzenia.
-Z nią...

<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Vivienne

- Wiem, że nie wyglądało to najlepiej Skarbie, ale...
- To nie moja wina? - naskoczyła na mnie.
- Między innymi. Schuyler jest silna, radziła sobie z o wiele większymi ranami i ja z resztą też. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Dla ciebie jest to niewyobrażalne, ale dla nas to prawie normalne. - sprostowałem jej rozmyślenia.
- Tobie też tak robili? - spytała przerażona dziewczyna, a ja posłałem jej blady uśmiech siadając w naszym przedziale.
- To nic takiego, naprawdę. Nie zaprzątaj sobie tym głowy. - pocałowałem ją w sam czubek brązowych włosów i oparłem się o siedzenie.

Viv?

Nowa uczennica!

Powitajmy
Skylar Frost!
Nową Krukonkę!


Od Lucasa c.d: Rebecci

-Nazywam się Lucas.
Dziewczyna spojrzała jedynie na mnie.
-No i?
-Nic. Po prostu pomyślałem,że wypada się przedstawić.
-Czyli myślisz. Dobrze wiedzieć-mruknęła.
-Aha,czyli mam do czynienia z aspołeczną osobą. W takim razie nie będę się narzucać-powiedziałem wesoło sięgając na miejsce i pogwizdując.
-Co tu robisz?- zapytała.
-Siedzę.
-Ale błyskotliwe.
-Wiem. Jeśli chcesz mnie obrazić, to może ci to nie wyjść.
Siedziałem dalej nie przejmując się obecnością dziewczyny.

Rebecca?

Od Viv c.d: Gabriela

Tak. To była moja wina. Wszystko tylko moja wina. Co prawda nienawidziłam tej Schuyler ale wiem jaki to ból. Usiadłam w pierwszym lepszym przedziale. Siedziała tam Alice
-Co pokłóciłaś się z chłopakiem? Nie ma Gabriela to w magiczny sposób przypominasz sobie, że masz przyjaciółkę prawda?-zapytała naskakując na mnie.
-Ja nie rozumiem o czym ty mówisz-prychnęłam.
-O czym mówię?! Znalazłaś sobie chłopaka to już o mnie nie pamiętasz! Kiedy ostatnio byłaś ze mną na przykład w bibliotece? Kiedy chociaż ze mną rozmawiałaś? TAK SIĘ PUCHONI NIE ZACHOWUJĄ!-krzyknęła. Teraz sobie uświadomiłam. Zaniedbywałam moją przyjaźń.
-Przepraszam Alice-szepnęłam.
-Na nic mi teraz twoje przepraszam! Nie chce cię już widzieć! Wynoś się z tego przedziału!-krzyknęła wstając. Wyszłam. Tak zdecydowanie jestem do niczego. Sprawiam ból każdej osobie, którą spotkam na swej drodze. Szłam korytarzem próbując znaleźć sobie wolny przedział
-Tu jesteś kochanie-powiedział Gabriel, który znalazł się za mną-Chodź idziemy usiąść.
-Naprawdę chcesz ze mną siedzieć? Po tym co stało się twojej siostrze?

<Gabriel?>

Powitajmy nowego ucznia!

Matt Diggory, Hufflepuff

Powitajmy nową uczennicę!


Louise Noris, Slytherin

Od Gabriela cd: Vivien

Obudził mnie dźwięk głosu Vivien, otworzyłem oczy, a przed nami siedziała wściekła Schuyler.
- Coś się stało? - spytałem jeszcze nierozbudzony, a moja bliźniaczka posłała mi jadowite spojrzenie.
- Och nie, absolutnie nic. - o tak sarkazm do niej pasował. Wyprostowałem się i zwróciłem się do Vivien.
- Skarbie mógłbym prosić cię żebyś przyniosła mi coś słodkiego? - spytałem i wyciągnąłem parę galeonów.
- Jasne. - A gdy spojrzała na moją dłoń z monetami dodała. - Ja stawiam. - i pocałowała mnie w policzek, na co Schuyler wciągnęła powietrze przez zaciśnięte zęby.

- O co chodzi? - zapytałem po raz drugi, a ona nic nie mówiąc wstała i zdjęła bluzę odwracając się do mnie tyłem, miała ubraną ładną bluzkę z wyciętymi plecami, ale tym razem jej plecy pokrywały świeże blizny, a raczej gojące się napisy, które głosiły: " Nigdy więcej nie będę kłamać rodzicom", pokrywały całe plecy, niektóre jeszcze krwawiły. - Ile razy musiałaś to napisać?
- Dwa tysiące razy, bo uznali, że " Jeszcze dobrze nie wsiąkło ". - odparła, dalej pokazując mi plecy. Usiadłem, a w drzwiach zobaczyłem Vivienne z otwartymi ustami.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

-Oczywiście-odpowiedziałam. Sama byłam trochę zmęczona. Po chwili chłopak już spał. Ja też zamknęłam oczy. Zasnęłam.
Gdy się obudziłam przede mną siedziała Schuyler. Gabriel jeszcze spał.
-Po co tu przyszłaś?-syknęłam.
-Obudź go-odwarknęła.
-Kochanie...Twoja siostra przyszła-powiedziałam i lekko szturchnęłam Gabriela łokciem. Obudził się.


<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Viv

- Obiecaj mi, że w to nie zwątpisz, Vivienne. - dla podkreślenia wagi tych słów użyłem jej pełnego imienia.
- Obiecuję. - powiedziała i przytuliła głowę do mojego torsu. Cmoknąłem ją w czubek głowy, jednocześnie wdychając zapach owoców leśnych, bo tak pachniały jej włosy. Przed nami jeszcze długa droga więc szepnąłem.
- Prześpię się, dobrze? - spytałem.

Viv?

Od Viv c.d: Gabriela

-Wracam do Hogwartu-szepnęłam.
-Nie chcesz zostać ze mną?...Obiecuję oni już nigdy tak nie zrobią
-Nie Gabriel. Chcę wrócić.
-Wrócę z tobą
-Jeśli chcesz możesz zostać-powiedziałam.
-Chcę być z tobą-odpowiedział i czule mnie pocałował. Wtuliłam się w niego.


****

Rano siedzieliśmy już w pociągu do Hogwartu. Mieliśmy wolny przedział.  Chłopak mnie obejmował.
-Bardzo cię kocham-szepnął.
-Ja ciebie też-odparłam i pocałowałam go w policzek.


<Gabriel?>

Od Gabriela cd: Viv

Gdy tylko Vivienne uciekła odwróciłem się w stronę moich rodziców zmierzyłem ich wzrokiem.
Matka, wysoka piękna kobieta o jasnych blond włosach i niebieskich lodowych oczach, które Schuyler po niej odziedziczyła, ubrana była w ładną białą suknię, która zlewała się z je białą skórą bez skazy.



Ojciec, trochę wyższy od matki, przystojny brunet o równie niebieskich oczach co moje, z lekkim zarostem. Ubrany w ciemną marynarkę i białą bluzkę. Stał obejmując matkę ramieniem patrząc na mnie ze złością.



Mało mnie to obchodziło, odwróciłem się na pięcie i pobiegłem w ślad za ukochaną, a gdy ją znalazłem wziąłem w objęcia.
- Wiedz, że dla mnie nie ma znaczenia jaką masz krew, kochanie. To nic nie znaczy. - wtuliłem twarz w jej włosy.

Od Viv c.d: Gabriela

Wróciliśmy do domu. Nie rozmawiałam ani z ciotką ani z mamą. Tylko szybko się umyłam i położyłam się w łóżku. Po jakiejś pół godzinie to samo zrobił Gabriel. Zaczął głaskać mnie po głowie. Odwróciłam się do niego plecami.
-Bardzo cię kocham-szepnął. -I naprawdę nie obchodzi mnie co mówią o tym moi rodzice.
Nachylił się nade mną i pocałował mnie w policzek.

***
Na drugi dzień dostaliśmy się do rodziny Gabriela. Mieli ogromny dworek.
-No to wchodzimy-powiedział chłopak chwytając mnie za rękę. 
-Och Gabrielu jak dobrze że...Jak...Ty..Mogłeś...przyprowadzić tu...TO COŚ?!-krzyknęła matka chłopaka.
-To jest moja dziewczyna-syknął-Bardzo ją kocham. Jest naprawdę zdolną czarownicą.
-To jest szlama...Brudna krew...-znowu zaczęła jego matka lecz chłopak przepchnął się ze mną obok niej i poszedł do swojego pokoju. Jego pokój był raczej wielkości mojego całego mieszkania. Nagle do pokoju wszedł jego ojciec. Podszedł do mnie i zanim Gabriel zdążył cokolwiek zrobić chwycił mnie za kołnierz
-Ty wstrętna brudna dziewczyno...WYNOŚ SIĘ Z NASZEGO DOMU! Do niczego się nie nadajesz! Hańbisz Hogwart, hańbisz cały czarodziejski świat
Do oczu napłynęły mi łzy. Wybiegłam z  jego domu. Pobiegłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie jestem. Było zimno... Nagle za sobą usłyszałam kroki. Był to Gabriel.

<Gabriel?>

Obserwatorzy