piątek, 11 września 2015

Od Erin cd: Alexa

Gdy wszyscy już dobyli swoje miotły, usłyszeliśmy polecenie nauczyciela:
- Teraz kto pierwszy, okrążając całe budynek Hogwartu. Ustawić się! - na ten rozkaz wszyscy się ustawili w jednej linii. - Start! - krzyknęła, gdy stanęła przed nami. Wyruszyłam szybko, jednak jako ostatnia. Nie wiedziałam jak popędzić miotłę, by leciała. W końcu jednak mi się udało i zaczęłam pędzić. Po okrążeniu połowy, byłam prawie pierwsza, gdyby nie fakt, że pierwszy raz leciałam na miotle i walnęłam w kogoś. To było niedaleko mety. Zdążyłam się utrzymać na miotle, jednak nie ta osoba. Zaczęła spadać i przed samą metą złapałam ją na ręce, oczywiście okazała się być dla mnie zbyt ciężka, tym bardziej gdy się doda siłę uderzenia i spadłam na linii setowej na ziemię.

<Alex?>

niedziela, 6 września 2015

Od Gabriela cd: Viv

- Oh przecież wiesz, że żadna nie patrzy na mnie tak jak ten Gryfon. - westchnąłem.
- A jak on patrzy? - Powiedziała stając przede mną. - No jak? - Powtórzyła, gdy nic nie powiedziałem.
- Wątpię żeby patrzyły na mnie tak jakby chciały zerwać ze mnie ubrania i zrobić nie wiadomo co. - Odparłem w końcu.
- Ah, Gabrielu. - Westchnęła dziewczyna. - Patrzy się na ciebie każda wolna Gryfonka, Ślizgonka, Krukonka i Puchonka. Nie zauważyłeś?
- Oczywiście, że nie. Znalazłem już swój ideał.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Moim zdaniem panna Evans da sobie świetnie radę sama-powiedziała profesorka.
-Ale Gabriel nie chciał tego zrobić-szepnęłam.
-Jakby nie chciał to by nie zrobił
-To jest moja dziewczyna i żaden głupi gryfon nie będzie mi jej podrywał
Nauczycielka westchnęła
-Ech...Ta młodzieńcza miłość...Wypuszczę was ale Slytherin traci 25 punktów panie van Alen
Wyszliśmy na korytarz. Na szczęście nie było nikogo
-Co ci odbiło?-zapytałam. Wreszcie mogliśmy normalnie porozmawiać.
-No mówiłem ci, że sam nie wiem....
-Proszę cię. Nie rzucaj się już nigdy na nikogo z pięściami
-Ale on próbował cię pod...
-Jakbym ja miała robić to każdej dziewczynie, która próbuje CIEBIE poderwać albo gapi się na ciebie z otwartymi ustami to wymordowałabym połowę Hogwartu-powiedziałam.

Gabriel?

sobota, 5 września 2015

Od Schuyler cd: Alex'a

Nie lubię, gdy ktoś przygląda się mojej osobie za długo. Oczywiście uwielbiam być w centrum uwagi, a inni z chęcią mnie nią obdarzają. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w górę na Frosta.
- Ekhem. - usłyszałam za sobą, odwróciłam się i zmierzyłam całkiem przystojnego Ślizgona. - Masz już partnera na bal? - zapytał i lekko się uśmiechnął.



Był nawet przystojny, więc się uśmiechnęłam.
- Nie, właściwie nie. - a jego uśmiech diametralnie się rozszerzył, co ujawniło słodkie dołeczki w policzkach.
- To może poszłabyś ze mną? - zapytał i spojrzał mi w oczy. Słodkie.
- Hm, raczej nie pójdzie z tobą, bo idzie ze mną. - powiedział Alex zanim zdążyłam odpowiedzieć.
- Nie wtrącaj się. - warknełam do niego i odwróciłam się z powrotem w stronę Ślizgona. - Z chęcią, ale przypomnij mi swoje imię. - Czyli jednak potrafię być miła.
- Jack. - odparł, a potem dodał. - Jack Force. - Mina Alex'a była bezcenna.

Alex?

Od Alex'a cd: Erin

- Do mnie. - odparłem i miotła posłusznie uniosła się do mojej ręki. Uśmiechnąłem się pod nosem. Pani Hooch skinęła z aprobatą i poszła dalej. Ci, którym się już udało czekali na tych, którzy dalej próbowali. W końcu nauczycielka kazała nam wystartować i ustawić się na swoich pozycjach, chwilę jeszcze czekaliśmy na trójkę młodszych uczniów i już zaczynaliśmy.

Erin?

Od Gabriela cd: Viv

- To nie są żarty Van Alen. Dusiłeś tego chłopca. To nie dopuszczalne. - Rozpoczęła swój monolog profesorka. - O tyle dobrze, że nie pomyślałeś o użyciu zaklęć niewybaczalnych. - Odetchnęła. - Wytłumacz mi teraz  dlaczego na każdego rzucasz z rękami.
- Gdyby nie zbliżali się do Vivienne, nic by im nie było. - Mruknąłem.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

McGonagall odciągnęła Gabriela od gryfona. Chłopak szybko uciekł
-Do mojego gabinetu ale już!-wrzasnęła. Była wściekła. Bardzo.
-Po co to zrobiłeś?-szepnęłam gdy szłam z nim do jej gabinetu.
-Nie wiem... To była...No wiesz... Zazdrość
-Kochanie-odpowiedziałam bezsilnie.
-Co to ma znaczyć Van Alen?!-wrzasnęła McGonagall w gabinecie-To już drugi raz!!
-Proszę go nie karać pani profesor...-powiedziałam cicho.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Vivienne krzyczała i raz po raz uderzała mnie żebym go puścił, a Gryfon już omdlewał od uścisku moich palców na jego szyi. Jeszcze tylko troszkę i będę miał go z głowy.
- Gabriel... Gabriel proszę. - Płakała dziewczyna, najwidoczniej byłem w jakimś amoku, bo ani mi się śniło, żeby go puścić.
- Van Alen! - McGonagall wręcz biegła w naszą stronę.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Zostaw go Gabriel. Nie warto-szepnęłam.
-Kochanie proszę cię. Idź.
-Nie Gabriel. Ty idziesz ze mną-powiedziałam stanowczo i chwyciłam Gabriela za rękę. Odwrócilismy się i ruszyliśmy
-I tak prędzej czy później ci ją odbiję!-krzyknął gryfon. W jednej chwili Gabriel znalzł się obok chlopaka i jego palce zacisnęły się na szi chłopaka z Gryffindoru.
-Gabriel przestań!-krzyknęłam lekko wystraszona. Gryfon robił się siny na twarzy.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Zmierzyłem go i syknąłem.
- Co tu jeszcze robisz, nie słyszałeś? MA JUŻ CHŁOPAKA. - Gryfon uparcie stał, więc zrobiłem krok w jego stronę i zacisnąłem rękę na różdżce.
- No dalej. - Powiedział chłopak wyraźnie dając mi do zrozumienia, że to wyzwanie. Vivienne zacisnęła mocno rękę na mojej w prośbie.
- Vivienne, kochanie. Idź już nad jezioro, a ja sobie z nim POGADAM. - powiedziałem kładąc nacisk na ostatnie słowo. Uśmiechnąłem się z zaciśniętymi zębami.

Viv?

Od Vvi cd: Gabriela

-Ja wiem Gabriel. Ja też cię kocham ponad wszystko ale po prostu nie chcę żebyś się przeze mnie martwił.
-Kochanie... Jesteś moją dziewczyną i to jasne, że będę się o ciebie martwił. A teraz chodźmy coś zjeść.
***
Po godzinie wyszliśmy przed szkołę
-Mam dopiero za godzinę lekcje. Możemy się przejść-powiedział.
-Jasne. Ja mam za dwie godziny-uśmiechnęłam się. Chłopak mnie objął i poszliśmy przed siebie. Po drodze zaczepił nas jakiś Gryfon. Był chyba z 7 klasy
-Hej Vivienne...Nie chciałabyś iść ze mną na bal?-zapytał. Uśmiechnęłam się miło
-Przepraszam cię ale ja mam chłopaka i z nim idę na bal
Gabriel zmierzył gryfona pełnym nienawiści wzrokiem.

Gabriel?

piątek, 4 września 2015

od Gabriela cd: Viv

- Nie mówiłem ci już, że kłamać to ty nie umiesz? - Mruknąłem, a potem dodałem. - Martwi mnie powód twojej bezsenności, ale bardziej martwi mnie to, że próbujesz kłamać, zwłaszcza w moim towarzystwie. - Dziewczyna spaliła się ze wstydu, ale dopowiedziałem. - Nie musisz nic przede mną ukrywać. W związku liczy się zaufanie, a ty chyba mi nie ufasz skoro co rusz mnie okłamujesz.Kocham cię ponad wszystko, naprawdę.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela



Umyłam się i przebrałam. Położylam się na łóżku w swoim dormitorium. Poczułam nagłą pustkę. Przyzwyczaiłam się już do tego, że Gabriel zawsze leżał obok mnie. Przekręciłam się na drugi bok. Wszystkie dziewczyny już spały. Ja nie potrafiłam zasnąć.

***
Rano obudziłam się już kolo 6 rano. Spałam ledwie 3 godziny. Przebrałam się i ruszyłam w stronę Wielkiej Sali. Po drodze spotkałam Gabriela.
-Cześć kochanie-rzuciłam całując go w policzek.
-Nie mogłaś spać?
-Jak to... Spałam całą noc-skłamałam. Nie chciałam żeby się martwił.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Wróciłem do Frosta, który teraz był w bibliotece z Schuyler. Siedzieli zaskakująco blisko siebie, Alex na swoich kolanach trzymał nogi Schuyler. Dosiadłm się do nich, a Frost rzucił.
- Dała ci nieźle popalić? - Gdy pokręciłem przecząco głową dodał. - Tak to z daleka wyglądało.
- Nie nasz interes Alex. - Powiedziała Schuyler dalej ślęcząc nad książką do zaklęć, najpewniej uczyła się ich tylko dla swojej korzyści.
- Zmywam się. - Mruknąłem i poszedłem do swojego dormitorium, a tam odświeżony i przebrany rzuciłem się do łóżka, czując dziwną pustkę tuż obok mnie.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-A co zabronisz mi?-powiedziałam podnosząc brwi.
-A jeśli tak to co?
-To wolny kraj mój drogi! Będę sobie wredna dla kogo mi się podoba.
-Wiesz...Myślę, że chyba pierwszy raz Tiara popełniła błąd-zaśmiał się.
-Och a jaki?
-Przydzielenie cię du Hufflepuffu
-Och ale śmieszne-syknęłam. Chłopak odprowadził mnie pod pokój wspólny Hufflepuffu.-To co widzimy się jutro?
-Jasne-odpowiedział całując mnie w czoło.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Moja dziewczyna mnie przeraża. - Mruknąłem. - Kupię sobie taką koszulkę. - Dodałem, a ona zaśmiała się i pacnęła mnie lekko w ramię. Zatoczyłem się i otoczyłem ją ramieniem.
- Nie musisz być dla nich aż tak ostra. - Odparłem i popatrzyłem na jej profil, marszczyła brwi, dodawało jej to uroku. - Naprawdę. - Dodałem szeptem.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Kochasz ją?-parsknęły dziewczyny.-Co prawda tk zwykła  nic nie warta szlama ale nawet takiej szlamy się tak nie okłamuje
W jednej chwili znalazłam się tuż przy dzoewczynie a moja różdżka na jej szyi
-Jeszcze...jedno...słowo..a...pożałujesz!-warknęłam. Opuściłam różdżkę a ślizgonki uciekły w popłochu
-Może powinnaś zastanowić się nad założeniem klubu "Zastraszanie i grożenie młodszym Ślizgonkom"?-zaśmiał się chłopak.
-To wcale nie jest śmieszne-prychnęłam i odgarbęłam włosy doo tyłu. Podeszłam do Gabriela, który pocałował mnie w czoło.
-Odprowadzić cię?
-Jeszczs pytasz?
-Czasem się ciebid boję-powiedział chlopak.
-I dobrze. Masz czego-uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czubek nosa.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv



W dniu piątek, 4 września 2015 Duss ia <duss1908@gmail.com> napisał(a):
Chwyciłem ją za nadgarstki żeby nie skoczyła do nich z pazurami.- Vivienne, opanuj się. - Mruknąłem jej to do ucha. Stopniowo zaczęła się uspakajać i przestała się że mną szarpać. - Tylko ty, pamiętasz? - Dodałem.
- Wiem, ale nie chcę żeby mnie tak lekceważyć. - Odpowiedziała.
- One cię podziwiają, bo masz coś czego nikt inny nie dostał. - odparłem i pogładziłem ją czule po policzku.
- Kocham Cię. - Powiedziałem głośno tak, aby Ślizgonki usłyszały.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-A co jeśli kiedyś się rozstaniemy?-zapytałam.
-Kocham cię ponad życie i zawsze będę cię kochał.
-Ja ciebie też-powiedziałam przytulając chłopaka. Obok nas przeszly tamte małe ślizgonki i zaczęly wytykać mnke palcami oraz śmiać się
-Ej macie jakiś problem to śmiało! Walcie!-warknęłam.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Już czas. - Mruknąłem niezadowolony z tego, że czas spędzony z Vivienne minął tak szybko.
- Wiem. - Odparła szeptem i spojrzała w dół.
- Hej. Jutro też jest dzień. - Rzuciłem i uniosłem jej brodę. - Nie martw się, wieczność trwa bardzo długo. - Uśmiechnęła się lekko i stanęła na palcach po czym złożyła na moim policzku całusa.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-No tak, ale po tym ostatnim...-zaczęłam.
-Zachowałem się jak kretyn wiem. Nie chciałem cię zranić.
-Wiem kochanie-szepnęłam przytulając się do chłopaka. Popatrzyłam mu w oczy. Są takie piękne...Takie zielone...Głębokie...Moglabym gapić się w nie godzinami.
-Idziemy się przejść?-zapytał.
-Jasne-uśmiechnęłam się i chwyciłam jego dłoń. Spacerowaliśmy wzdłuż jeziora. Słońce powoli zachodziło.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Vivienne. - Zacząłem poważne. - Nie obchodzi mnie co inni o tym mówią, aczkolwiek wolał bym żeby twoi rodzice mnie zaakceptowali, bo chciałbym żeby choć jedna ze stron była nam przychylna. Niemniej, jednak jeśli się na to nie zgodzą to i tak ich zdanie dla mnie się nie liczy, bo cię kocham. Nigdy nie powinnaś w to wątpić. - Powiedziałem i pocałowałem czubek jej głowy.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Jesteś taki kochany-powiedziałam przytulając chłopaka.-I powiedziałeś wieczność?
-No przecież mówiłem ci, że chcę cię mieć już na zawsze-mruknął całując mnie.
-Tak bardzo cię kocham-szepnęłam mu do ucha.
-Ja ciebie jeszcze mocniej
-Kochanie?
-Tak?
-Obiecaj mi,że mimo tego co powiedzą moi i twoi rodzice. W ogóle mimo tego co powie cały świat zawsze. ZAWSZE będziemy razem-powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Owszem, pójdę. - Oznajmiłem. - Bo to najpiękniejsza i naważniejsza Szlama w moim życiu. - Dodałem dumny. Dziewczyny spojrzały na mnie zdziwione.
- Schuyler będzie niezadowolona, a ty dobrze o tym wiesz. - Mruknęła blondynka.
- Schuyler wie, że w tej kwestii jej zdanie nie ma znaczenia, Chrisy. I wasze też nie, więc lepiej poszukajcie sobie inny obiekt westchnień, bo wątpię żeby wieczność minęła tak szybko. - Odparłem i wstałem chwytając Vivienne za rękę i wymijając Ślizgonki zostawiając je z otwartymi ustami.
- Wybacz, że użyłem słowa Szlama, kochanie. - Dodałem.
Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Jakoś ostatnio tego nie okazywałeś-mruknęłam cicho.
-Przepraszam cię kochanie
-Już nie jestem zła-odpowiedziałam kładąc głowę na jego ramieniu.-Ja też cię kocham. Najmocniej na świecie.
Przymknęłam oczy. Byłam zmęczona. Gabriel zaczął gładzić mnie po ręce. Mruknęłam cicho. Nagle za nami pojawiła się grupka chichoczących ślizgonek. Najstarsza z nich miała góra 13 lat
-Gaaabriel...A chciałbyś iść z jedną z nas na baal?-zapytała najstarsza chichocząc.
Prychnęłam i mocniej ścisnęłam dłoń chłopaka
-Nie zauważyłyście, że Gabriel ma już dziewczynę?-fuknęłam.
-Chyba nie pójdzie z taką SZLAMĄ jak TY-parsknęła jakaś inna trzynastolatka.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Widziałem, że jest na mnie zła o te dzieciaki.
- Oj Viv, nie gniewaj się o to. To tylko pierwszaki. - Mruknąłem, ale dziewczyna spiorunowała mnie wzrokiem. Uniosłem ręce w geście poddania. Gdy dotarliśmy do naszego miejsca i usiedliśmy oparci o drzewo. Vivienne dalej była na mnie obrażona. Skradłem jej całusa, gdy nie patrzyła, ale mruknęła coś niezrozumiale. - Vivienne...? Kocham cię, pamiętasz?

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Po dwóch godzinach wyszłam przed budynek szkoły by poszukać Gabriela. Stał przy drzewie i razem z tym swoim znajomym kotowali pierwszoroczniaków.
-Oni się boją-syknęłam podchodząc do chłopaków. Dziewczynka i chlopiec byli przerazeni.
-Oj daj spokój-powiedział Alex. Dzieci czmychnęły. Wzięłam Gabriela za rękę i ruszyliśmy w stronę jeziora.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- A jak myślisz? - Odparłem opierając się o murek.
- Myślę, że tak. - Powiedziała stanowczo i raz jeszcze pocałowała mnie, po czym weszła do ich pokoju wspólnego zostawiając mnie samego na korytarzu. Nie miałem nic ciekawego do roboty więc zgarnąłem Frosta i poszliśmy kotować pierwszaków.
Co jeden to lepszy, mieliśmy niezły ubaw.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Byłam szczęśliwa. Na całe szczęście nie zostawił mnie
-Ale jak jeszcze raz tak zrobisz to osobiście rzucę na ciebie Avadę-zaśmiałam się. Otarłam łzy.
-Już się boję-również się zaśmiał. Objął mnie ręką i chwycił mój kufer-Pomogę ci.
-Nie musisz
-Ależ muszę-odparł. Odprowadzil mnie pod pokój wspólny Hufflepuffu.
-Zobaczymy się jeszcze dzisiaj?-zapytałam całując chłopaka w policzek.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Ja też cię kocham. I nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, ale naprawdę nie chciałem zrobić czegoś, co bym potem żałował. - Odparłem i znów odruchowo pocałowałem ją w czubek głowy.
- Dlaczego wtedy... - Uciszyłem ją pocałunkiem, który bez oporu odwzajemniła. - I tak jesteś mendą. - Odparła, ale była uśmiechnięta.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Łzy lały się po moich policzkach. Najpierw mnie zostawia a teraz całuje? Głowa pękała mi z bólu. Chciałam oderwać się od Gabriela ale nie potrafiłam. To było silniejsze niż ja. Obejmował mnie. Obejmował jak kiedyś. Dlaczego mnie tak skrzywdził? To nie moja wina, że moja mama jest jaka jest. Gdy jego ojciec mnie zwyzywał nie zostawiłam Gabriela. Kochałam go i kocham mimo wszystkiego.
-Proszę cię Gabriel...Proszę nie zostawiaj mnie. Jesteś dla mnie najważniejszy. Tylko ty. Nikt inny. Nie dam sobie rady bez ciebie. Kocham cię najmocniej na świecie...-powiedziałam przez łzy.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Nie powinnaś płakać. - Rzuciłem, a ona zacisnęła dłonie w pięści chwilę przed tym upuszczając kufer, podeszła do mnie i uderzała rytmicznie w moje ramię.
- Jak. Mogłeś. Mnie. Tak. Zostawić. - Krzyczała, ale w pewnej chwili chwyciłem jej nadgarstki i przytuliłem ją do siebie.
- Nie zasługuje na twoje łzy, Viv. - Cmoknąłem ją w czoło.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Zniknął. Po prostu zniknął. Z moich oczu popłynęły łzy. Stałam i patrzyłam w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała najważniejsza osoba w moim życiu. A teraz...A teras po prostu mnie zostawił. Kucnęłam i zakryłam twarz dłońmi. Płakałam. Bardzo. Po piętnastu minutach do pokoju weszła moja mama
-Viv córeczko ci się st...
-NIENAWIDZĘ CIĘ! JAK MOGŁAŚ?! TO TWOJA WINA TY... TY...NIENAWIDZĘ CIĘ-wrzasnęłam. Wybiegłam z domu. Chciałam biec dalej ale nie wiedziałam gdzie. Zatrzymałam się w jakiejś cichej alejce. Byłam sama. Z moich oczu znów popłynęły łzy.

***

Siedziałam znów w pociągu do Hogwartu. Tym razen sama. Bez niego. Oczy miałam czerwone i spuchnięte...Przepłakałam cztery noce...Nie jadłam nic już od,5 dni. Nie mogłam przełknąć ani kęsa.
Gdy dojechaliśmy do Hogwartu wzięłam swój kufer i poszłam przer siebie. Po kilku minutach znalazłam się w pustym korytarzu. Przede mną jednak pojawił się Gabriel.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Vivienne odpuść, rodzice zawsze ma mają rację.  - Odparłem dalej szukając różdżki, ale dziewczyna kontynuowała.
- To nie prawda. - W oczach miała łzy. - Gabriel, ona się myli. Czy nie jest ważne to, że się kochamy?
- Jest Vivienne, ale twoja mama ma rację, bo to może się zdarzyć. Jestem Van Alen, z reguły krzwydzimy ludzi, nawet tych, których kochamy. Muszę to przemyśleć, kocham cię, ale muszę ochłonąć. Wiedz, że to nie jest nasz koniec, ale muszę chwilę pobyć sam. - Wreszcie wyjąłem różdżkę i dodałem szeptem. - Do zobaczenia. - Deportowałem się do naszej rezydencji i przez resztę dni wychodziłem tylko do toalety i kuchni.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-I co zadowolona z siebie jesteś?-warknęłam i poszłam za chłopakiem. Pakował swoje ubrania. Szepnęłam-Kochanie....
Nie odezwał się. Nawet się nie odwrócił.-Kochanie...Słońce...Kotku...
Czułam jak łzy napływają mi do oczu.
-Nie powinniśmy rozmawiać. Mog3 zrobić ci krzywdę-prychnął.
-Kochanie proszę cię...-powiedziałam przez łzy.-Ja bardzo cię kocham i nie obchodzi mnie co ona mówi...Gabriel...

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Usłyszałem kłótnię Viv i jej mamy. Wyszedłem z pokoju i stanąłem w progu przysłuchując się jak mama Viv oznajmia, że jestem nie dojrzały i że mogę ją skrzywdzić. W pewnym momencie mnie dostrzegły.
- Gabriel... Ja... - Zaczęła dziewczyna, ale nie słuchałem i od razu wróciłem do pokoju wrzuciłem byle jak swoje rzeczy i ubrałem koszulkę. Do domu miałem niedaleko, ale deportując się będzie szybciej, gdybym wiedział tylko gdzie włożyłem różdżkę...
Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Obudziłam się przed Gabrielem. Już drugi raz TO się stało. Pocałowałam chłopaka w policzek. Mruknął przez sen. Zaśmiałam się cicho. Wyszłam po cichitku z pokoju. W kuchni siedziała moja mama
-Nie jesteś aby za młoda?-zapytała gdy mnie zobaczyła. Zamurowało mnie.
-Ja..Ale na co?
-Nie udawaj Vivienne.
-Skąd wiesz mamo?-syknęłam siadając obok niej.
-Mam swoje sposoby.
-Ale..Ale...
-I ty i Gabriel jesteścir za młodzi
-Gabriel jest już prawie dorosły. Przecież niedlugo będzie miał 17 urodziny.
Na to do kuchni wszedł Gabriel. Chyba słyszal naszą rozmwoę

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Jednym pewnym ruchem zdjąłem jej spodnie, a potem zabrałem się za swoje i je też zdjąłem.
- Ostatnia szansa na odwrót. - Mruknąłem między pocałunkami.
- Nie ma odwrotu. - wymamrotała, więc zrobiłem to o co się prosiła.
†††
Po odbytym stosunku ubraliśmy się w piżamy i położyliśmy się z powrotem po czym zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-To da się załatwić-szepnęłam. Chłopak pogładził mnie po plecach.
-Bardzo cię kocham słońce. Bardzo
-Ja ciebie też-odpowiedziałam. Chłopak lekko się podniósł. Powoli zdjął mi koszulkę. Potem to samo zrobił ze swoją. Po chwili rozpiął mi spodnie.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Zaciągnąłem ją gwałtownie do pokoju. Położyłem się na niej i nie przestawałem całować, co jakiś czas chichotała. Ostatkami sił przerzuciła mnie na plecy i usiadła na brzuchu cały czas pochylając się w pocałunku.
- Chcę cię mieć już na zawsze. - Mruknąłem. - Bo tak bardzo cię kocham. - a potem dodałem. - Chcę cię całą.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Hmmm...A nie pomyślałeś, że będę chciała iść z kimś innym na ten bal?-zapytałam.
-Taaak? A z kim?
-No wiesz... Mamy w Hogwarcie sporo chłopaków...
-Wydaję mi się, że jednak pójdziesz ze mną-powiedział Gabriel namiętnie całując mnie w usta.
-Wszystko się okaze-odpowiedziałam głaskając chłopaka po policzku. Objął mnie i zaczął całować po szyi. Mruknęłam cicho z zadowolenia

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Nie słyszałaś o Balu Jesiennym? Ma być tydzień po naszym powrocie z domu. - Dziewczyna wyglądała na zdziwioną.
- Mi nic o tym nie wiadomo. - Mruknęła, ale już po chwili jej twarz rozjaśnił uśmiech.
- Będziesz w tym wyglądać zabójczo. - Obejrzałem ją całą i mruknąłem z aprobatą. - Stanowczo.
Uśmiechnąłem się szeroko i poruszyłem brwią.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

- W takim razie...Hmm... Mogę ją przyjąć-powiedziałam biorąc sukienkę do ręki. Była prześliczna. Pastelowobłękitna.
-I co podoba ci się?
-Jest idealna-odpowiedziałam wpatrując się w sukienkę. Wtuliłam się w chłopaka.-Dziękuję ci.
-Dla mojej księżniczki wszystko-uśmiechnął się całując mnie w głowę.
-A tak w ogóle kiedy i jaki bal?-zapytałam.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Hmm. - Powiedziałem zamyślony. - Musisz ją przyjąć. - Mruknąłem. - Nie przyjmują zwrotów.
- To teraz przyjmą. - odpowiedziała wymachując łyżką. - Naprawdę nie mogę jej przyjąć.
- To w czym pojedziemy na bal. - Odparłem naśladując piski dziewczyn. Zaśmiała się.
- Idziemy razem na bal?
- No oczywiście. - Odparłem i cmoknąłem ją w czoło.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Kochanie!-krzyknęłam. Nikt się nie odezwał. Wymruczałam pod nosem.-Jasna cholera gdzie on polazł.
Wyszłam z pokoju. Nie było go w mieszkaniu. Poszłam do kuchni zroboć śniadanie. Po dwudziestu minutach wrócił
-Cześć słońce-uśmiechnął się.
-Gdzie byłeś?-warknęłam. Po chwili jednak moja złość ustąpiła. Zauważyłam prezent dla mnie
-Jest przepiękna kochanie-powiedziałam zachwycona-Ale nie przyjmę jej. Idź ją zwrócić.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Obudziłem się około 8 rano, więc po cichu ubrałem się i wymknąłem z pokoju. W kieszeni zostało mi paręnaście funtów, postanowiłem więc, ze przejdę się do sklepu i kupię coś dla Vivienne. Wszedłem do jakiegoś butiku i w oczy rzuciła mi się pewna sukienka, bez zbędnego szukania kupiłem ją, a potem poszedłem do cukierni, a tam wybrałem babeczki, spojrzałem na zegar i stwierdziłem, że trochę mi to zajęło zbliżało się w pół do dziesiątej.

Vivienne?

Od Viv cd: Gabriela

-Nie mart się o mnie-powiedziałam.
-Jak mogę nie martwić się o mój najwiekszy skarb?-zapytał czule głaszcząc mnie po policzku. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Z trudem zasnęłam.

***

Obudziłam się dość późno. Było już po 10 rano. Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Gabriela nie było w pokoju
-Kochanie-powiedziałam. Nikt jednak się nie odezwał. Spróbowalam głośniej.-Kochanie!

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Zerwałem się do pozycji siedzącej.
- Wszystko w porządku? - Szepnąłem oglądając twarz Viv.
- Tak, to tylko kaszel. - Tym razem nie kłamała.
- Nie możesz zasnąć? - Dopytywałem.
- To nic takiego. Śpij dalej. - Powiedziała, pocałowałem ją w czoło i szepnąłem.
- Ty też spróbuj zasnąć. Będziesz jutro, bardzo zmęczona.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Mówiłam ci już, że jesteś najskromniejszym chłopakiem na świecie?-zaśmiałam się choć głowa dalej cholernie mnie bolała.
-Wspominałaś
Rozciągnęłam się i wyprostowałam nogi. Chris już spał a ja nie mogłam zasnąć. Nic nie pomagało. Pogłaskałam chłopaka po policzku. Przyruliłam się do niego i znowu próbowałam zasnąć. Oczy mnie piekły a głowa pękała. Zakaszlałam. Gabriela przebudził chyba odgłos mojego kaszlu.

 Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Bardzo, bardzo, bardzo cię kocham. - Szepnąłem i pocałowałem ją w głowę, którą trzymała na mojej piersi. Zaśmiała się delikatnie.
- Wiem, już to mówiłeś. - odparła dalej się śmiejąc. - Ja ciebie też.
- Jak można mnie nie kochać. - Zaśmiałem się, a głowa dziewczyny lekko podskakiwała w rytm mojego śmiechu.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Obudziłam się. Gabriel też nie spał
-Która godzina skarbie?-zapytałam przeciągając się.
-Pierwsza w nocy-odparł.
-Przespaliśmy prawie cały dzień?-zapytałam ziewając.
-Prawie-odpowiedział całując mnie w głowę. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Słyszałam bicie jego serca. Było takie równomierne...Objął mnie reką i szepnął...

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Jej oddech powoli zwalniał, a to świadczyło o tym, że zasypia. Zmniejszyłem do zera naszą odległość i objąłem ramieniem. Też zamknąłem oczy, a po dłuższej chwili też zasnąłem. Gdy się obudziłem, dziewczyna dalej spała. Pogłaskałem ją po włosach i pocałowałem  w policzek. Położyłem głowę z powrotem na poduszkę. W sumie byłem jeszcze zmęczony, więc starałem się zasnąć po raz drugi.
Viv?

Od Vivienne cd: Gabriela

-Nie kochanie. Nie musisz-powiedziałam przymykając oczy.
-A coś mogę dla ciebie zrobić?
Wstałam powoli. Chłopak próbował mnie powstrzymać ale na próżno. Przeszłam do mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Byłam bardzo słaba. Gabriel położył się obok mnie i zaczął gładzić mnie po plecach. Przymknęłam zadowolona oczy u przybliżyłam siię do chłopaka.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

Wydawała się przestraszona, więc sprostowałem ją.
- Kochanie, nie musisz się przejmować, że ktoś to widział, bo to tylko ja. Lepiej gdy masz ten... - Przerwałem zapomniawszy nazwy mokrej szmatki.
- Okładu? - Podpowiedziała. - Tak trochę lepiej. - Dodała.
- Zużyłem cały lód, zwilżyć to wodą? - Zapytałem wpatrując się w nią zmrtwiony.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

Strasznie bolała mnie ręka. I do tego głowa. Kręciło mi się w głowie
-Co się stało?-szepnęłam i próbowałam się podnieść ale chłopak mnie powstrzymał.
-Straciłaś przytomność...Ale nie ruszaj się. Powinnaś odpoczywać-powiedział głaskając mnie po głowie.-Nawet nie wiesz jak się martwiłem
-Długo...No wiesz...Spałam?
-Jakieś dwie godziny.
-Ale dlaczego...?
-Chyba z bólu-powiedział całując mnie w czoło.-Ale nie bój się jestem z tobą.

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Vivienne! Viv, kochanie... - Krzyczałem i potrząsałem dziewczyną. Lecz dalej była nieprzytomna. - Cholera... - Mruknąłem. Wyszperałem z kieszeni telefon, wybrałem numer do Schuyler.
- Schuyler? Musisz mi pomóc.- Powiedziałem na powitanie. - Rana Vivienne się odnowiła, a ból był dla niej nie do zniesienia, bo zemdlała. Ci mam z tym zrobić, różdżki przecież nie mogę użyć. - Schuyler powiedziała, że jedyne co moge zrobić to zimny okład, bo ona nie ma czasu się aportować.
Rozłączyłem się i zrobiłem co mi kazała. Siedziałem przy dziewczynie aż się obudziła.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-Dezynfekujemy a potem przyklejamy plaster albo coś innego-wydyszałam. Cholernie bolało.-Ale to nic nie da...To rana zadana magią...
-To co mam zrobić?-zapytał wystraszony.
-Nic. Przejdzie-powiedziałam przez łzy. Wtuliłam głowę w ramię chłopaka. Pomoczyłam mu koszulkę. Ścisnęłam swoją krwiawiącą dłoń. Bolało coraz bardziej.To ból nie do zniesienia... Straciłam przytomność...

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv



W dniu piątek, 4 września 2015 Duss ia <duss1908@gmail.com> napisał(a):
Po policzkach Vivienne popłynęły łzy. Nie dziwię się, że płacze z bólu czułbym to samo, gdyby ktoś co chwilę poprawiał jeszcze nie zagojoną ranę. Tym razem nie wiedziałem co mam zrobić, bo rożdżki nie mogłem użyć, a mugolskich sposobów niestety nie znałem.
- Co robicie gdy się skaleczycie? - Zapytałem idiotycznie?

Viv?

Od Viv cd: Viv

Przytuliłam się do chłopaka. Pocałował mnie w głowę
-Po co my właściwie idziemy...?-zapytałam odsuwając się od chłopaka.
-Do sklepu.
-A no tak-powiedziałam
Zrobiliśmy krótkie zakupy i wróciliśmy do domu. Na lodówce wisiała karteczka, na której napisane było, że mama i ciotka pojechały do znajomych. Usiadłam na kanapie obok Gabriela i wtuliłam się w niego. W tym momencie przeszywający ból jakby rozdzierał moją dłoń. Z blizny zaczęła lecieć krew. Syknęłam z bólu

Gabriel?

Od Gabriela cd: Viv

- Wiesz że będziemy musieli coś z tym zrobić. Tak nie może być. Jak wrócimy do Hogwartu pójedziemy do pani Pomfrey. - odparłem a Viv się skrzywiła.
- To nie będzie konieczne, bo nie boli już tak często. - Powiedziała dziewczyna i spojrzała na drogę, którą szliśmy.
- Czy Puchoni nie powinni być prawdomówni? - Spytałem, a ona spiorunowała mnie wzrokiem, uniósłem dłonie w geście poddania i odparłem. - Naprawdę upodabniasz się do Schuyler, ale wiesz co? To bardzo pociągające. - Przytuliłem ją i pogładziłem po włosach.

Viv?

Od Viv cd: Gabriela

-A boli cię jeszcze-zapytał chłopak dalej przyglądając się mojej dłoni.
-Nie musisz się przejmować...
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Boli?
-Czasami....Lekko...
-Skarbie...Nie potrafisz kłamać-powoedział stając naprzeciwko mnie.
-Boli-szepnęła.
-Bardzo?-zapytał a ja tylko twierdząco kiwnęłam głową.

<Gabriel?>

Obserwatorzy