Teraz gdy stoję przed nim, zasłaniając mu słońce, które i tak ma zaraz zniknąć, zaczynam żałować. A czego? Tego, że tu stoję? Tego, że go polubiłam? Tego, że się boję? A może tego, że jestem taka słaba? Najbardziej żałuję tego, że nie posłuchałam ojca. Zawsze mi powtarzał, abym się z nikim nie zapoznała. Z nikim nie spędzała czasu, gdyż nie można nikomu ufać prócz samemu sobie. Ta myśl właśnie przeważyła nad moją decyzją.
Przygryzam dolną wargę. Sama nie wierzę, że to powiem.
- Chciałeś mi zadać jakieś pytanie, więc pytaj, póki możesz - mówię i znowu wlepiam wzrok w buty, jak zawsze.
- Póki mogę? - pyta jakby zdziwiony, a ja chowam ręce na plecami i ze zdenerwowania zaczynam wbijać paznokcie w skórę.
- Wracam do domu - te słowa ledwo co przechodzą mi przez gardło. - To pytasz? - powracam do poprzedniego tematu.
Nad powrotem do domu zaczęłam się zastanawiać już dawno temu, gdy wszyscy zaczęli mnie wyzywać jak w dawnej szkole. Przeniosłam się tu, bo myślałam, że będzie lepiej. Ale jest tylko gorzej.
<Alex?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz