Zanim dziewczyna wybuchnęła potokiem słów odparłem.
- Wiem Prim, ja też nie chcę żeby to zrobili. I obiecuję, że im na to nie pozwolę. - usiadłem i spojrzałem jej głęboko w oczy. - Nie pozwolę.
- Ale... - przerwałem jej.
- Wiem, wiem. Moja matka nie odpuści, ale w końcu coś z niej mam prawda? - dziewczyna lekko przytaknęła, a potem usiadła na skraju łóżka. Chwyciłem ją za dłoń. Im bardziej dusiłem w sobie to co czuję tym gorzej się hamuję. - Prim... Ja... - prawdę mówiąc nie wiem co chciałem powiedzieć, ale starałem się jak mogłem. - Nie chcę Cię stracić. - wydusiłem z siebie, mam nadzieję, że nie zrozumiała mnie źle. Uśmiechnęła się lekko i ścisnęła moją dłoń. Drzwi trzasnęły z impetem, a do pomieszczenia znów weszli moi rodzice. Zebrałem się w sobie na tyle, że wstałem i wyprostowałem się, a potem spojrzałem wyzywająco, po czym odparłem.
- Nigdzie nie jadę. Pani Pomfrey zagoiła moje rany i oznajmiła, że nie jestem zarażony. Profesor Snape też o tym doskonale wie. - powiedziałem i ani razu się nie zająknąłem. Moja matka spojrzała na mnie zdziwiona, ale nie krzyczała tylko odparła z iście stoickim spokojem.
- Ale Gabrielu, nigdzie nie jedziesz. - powiedziała, a ja aż cofnąłem się ze zdumienia. - To właśnie prof. Snape wyperswadował nam tą decyzję, ponieważ od teraz w tej szkole to on będzie miał na Ciebie oko. I jeśli zajdzie choćby jedna zmiana odnośnie twojej krwi albo nie daj Merlinie zmienisz się w likantropa. Znajdziemy się tu tak szybko, że nawet nie zdążysz się obejrzeć. I wtedy nie będzie odwrotu Gabrielu. - Prim chwyciła moją dłoń tak, żeby moi rodzice nie widzieli, lekko ją uścisnąłem, a potem się cofnąłem w jej stronę. A Van Alenowie jak na zawołanie odwrócili się i wyszli, spojrzałem na dziewczynę i lekko się uśmiechnąłem.
Prim? ( boshe czy tylko mnie wydaje się o opowiadanie takie mdłe? xdd nwm może czegoś mu brakuje? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz