Któryś z nauczycieli powiedział mi, abym przyniósł na następną lekcję książkę i roślinach. Nie wiem po co i nie wiem dlaczego wybrał mnie do tego zadania, ale tak się stało. Gdy byłem już w tej bibliotece, do której bez właśnej woli chyba bym nie przyszedł (nie przepadamz a czytaniem książek, nudzą mnie) zauważyłem jakąś dziewczynę kucającą na ziemi i zbierającą książki. Podszedłem do niej i kucnąłem obok, a następnie zacząłem jej pomagać w zbieraniu książek. Dlaczego? Nie znam jej i w sumie w moim zwyczaju nie leży pomoc w tak beznadziejnych przypadkach i to jeszcze nieznajomym. Ale tak na prawdę pomogłem jej tylko dlatego, że nie chciało mi się szukać tej książki, dlatego może ona wie, gdzie jest owy przedmiot? Gdy wszystko było zebrane, wstaliśmy, a ja jej oddałem przedmioty.
- Dziękuje - powiedziała cicho, po czym się jej uważnie przyjrzałem. Nic ciekawego, zwykła dziewczyna i tyle. Chociaż spodobała mi się jej nieśmiałość i to, ze jest cicha. Jakiś plus jest. Może nie jest taka zła, jak inne dziewczyny? Cóż... One to tylko paradują z tyłkami i cyckami na wierzchu, z tapetą na twarzy, byleby się podobać i mieć wielu adoratorów. To jest jednoczesnie nudne, jak i żałosne oraz przykre. Jednak ta dziewczyna wyglądała normalnie i miała zwyczajny makijaż, a nie tapetę na całą twarz.
- Wiesz może gdzie jest jakaś książka o roślinach wodnych? - zapytałem bez owijania w bawełnę. Chcę to jak najszybciej skończyć.
<Maxine?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz