wtorek, 19 kwietnia 2016

Od Gabriel'a cd: Prim

- Tsa, Snape kazał przekazać, że masz się u niego stawić. - mruknąłem i odwróciłem się na pięcie kierując w stronę stadionu do gry w Quidditcha, już i tak byłem spóźniony na trening. Schuyler zapewne nieźle się na mnie wyżyje, ale mam to gdzieś... Chwila... Czy ja ogólnie nie mam wszystkiego gdzieś? Taa... Puściłem się biegiem trzymając w zaciśniętej pięści Błyskawicę, co jak co, ale kochałem tą miotłę, pozwalała mi wyrazić siebie, uwolnić zbędne emocje. Uwielbiałem jak lodowato zimny wiatr tam w górze muska moją rozgrzaną skórę. Czułem się taki... Wolny. Tak, to najlepsze określenie na to jak się czuję na miotle. Nie musiałem się długo męczyć, bo już po chwili stałem przed szatnią i szarpię się z drzwiami, ale są zamknięte. W oddali widziałem Schuyler krzyczącą na młodziki, którzy przyszli na przesłuchanie do drużyny Ślizgonów. Może jak dobrze pójdzie to Schuyler nawet się nie skapnie, że się spóźniłem, aczkolwiek moje szanse są nikłe,bo w tym samym czasie jeden z chłopaków wskazał na mnie palcem i brunetka spojrzała na mnie wściekła, nic jednak nie powiedziała tylko kiwnęła głową, że mam wsiąść na miotłę. Tak też zrobiłem, odbiłem się porządnie od murawy i wzbiłem w powietrze. Zająłem swoje miejsce, byłem jednym z trzech ścigających, potrzebowaliśmy jeszcze jednego, bo oprócz mnie na tej pozycji grała Louise, przyznaję dobrze sobie radziliśmy bez trzeciego ścigającego, ale jednak jest nam potrzebny. Rozejrzałem się po trybunach i ujrzałem nikogo innego jak Sloane, męczy mnie już, ale przecież nic jej nie powiem,bo ona też się na mnie uweźmie. Na drugich trybunach mignęły mi niebieskie włosy, a to oznaczało, że Primrose przyszła. Jednakże mało mnie to obchodziło, bo przecież się dla niej nie liczę. Schuyler dla zabawy podzieliła nas na dwie grupki i mieliśmy grać przeciwko sobie. Mi przypadła rola w drugiej grupie jako ścigającego tak jak mojej siostrze, a z tego co wiem słynie z dość brutalnej walki o Znicz, więc będzie ciekawie. Gdy już zajęliśmy swoje stanowiska rozległ się dźwięk gwizdka i rozpoczęła się gra. Parę razy przeleciał obok mnie tłuczek, ale mnie nie trafił. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy tylko śmignął mi przed nosem Złoty Znicz. Rzuciłem się wręcz za nim, a gdy już go sięgałem dostałem w bok miotły od Schuyler, oj nie ładne zagranie, pomyślałem, ale oddałem jej to samo. Zatoczyła sie lekko, ale szybko powróciła do poprzedniego stanu. Jednakże w ostatniej chwili coś ją rozproszyło i to ja złapałem Znicz, aczkolwiek nie odbyło się to tak jakbym chciał, bo jeden tłuczek trafił w moje przedramię akurat wtedy, gdy zacisnąłem pięść na Złotym Zniczu, jednak nie wypuściłem znaleziska, a drugi trafił w potylicę, strącając mnie tym samym z miotły z wysokości no paruset  stóp na ziemię. Jedyne co czułem to okropny ból, gdy moje ciało zaryło w ziemię. Tak naprawdę nie wiem co się potem działo, ale chciałem żeby to Primrose była przy mnie. Jednakże mogę się założyć, że mało ją to obchodzi czy spadłem czy nie. Otworzyłem oczy i o dziwo dalej znajdowałem się na boisku, ale wokół mnie był ogromy harmider, dużo ludzi krzyczało. Uniosłem się na łokciu, a potem rozejrzałem się po boisku, od strony trybun biegła Prim, widziałem przerażenie na jej twarzy i to jedyne co pamiętam, potem prawdopodobnie straciłem przytomność...


Prim? ( Wybacz, że tak długo. Zostaniesz z nim? ^^ )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy