Szedłem na skróty obok gabinetu dyrektora i omijając otwarte drzwi zderzyłem się z rozkojarzoną dziewczyną z pierwszego roku, upadła i paskudnie wykręciła sobie kostkę. Na początku, gdy spytałem:
- Pomóc ci?
Odparła tylko.
- Nie potrzebuję pomocy.
Jednakże widząc, że sobie nie poradzi nawet nie ruszyłem się z miejsca i gdy próbowała wstać jej twarz wykrzywił grymas bólu.
- Może jednak pomogę? - spytałem, a ona zmierzyła mnie i odparła niechętnie.
- Byłabym wdzięczna. - chwyciłem ją za dłoń i pociągnąłem do góry.
- Staraj się nie stawać na tej nodze, ja pozbieram te książki. - odparłem, a ona lekko się zdziwiła. Pozbierałem jej książki i wpakowałem do jej torby, którą trzymałem już wcześniej. - Pani Pomfrey ci to wyleczy. - Odparłem, na co dziewczyna zrobiła niepewną minę.
Prim?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz