- Gdzie teraz idziesz? - spytała nieśmiało dziewczyna, uśmiechnąłem się do niej i odparłem.
- Prawdopodobnie będę teraz jadł w Wielkiej Sali, a ty? - dziewczyna się lekko speszyła, nie czując mojego żartu, szturchnąłem ją trochę łokciem i dodałem. - Idę potem do biblioteki, chcesz się zabrać?
- Ja... - zaczęła wahając się przez chwilę, a potem kontynuowała odważniejszym głosem. - Z miłą chęcią. - uśmiechnąłem się do niej i ruszyłem w stronę stolika Ślizgonów.
- Do zobaczenia po śniadaniu. Smacznego. - rzuciłem przez ramię i dosiadłem się do Frost'a.
- Widzę, że po Puchonce już się otrząsnąłeś i teraz zbierasz żniwo wśród Krukonów? - odparł na co mina mi zrzedła i jakoś odechciało mi się jeść.
- Zamknij się. - warknęła Schuyler i obrzuciła chłopaka pogardliwym spojrzeniem. Mimo, że nie lubiła Vivienne, pomagała mi się pozbierać po wyjeździe dziewczyny. Chęć na jedzenie jednak nie wróciła, ale nie mogę sobie tym razem nie mogłem sobie pozwolić na głodówkę.
- Jest ok, Shy. - mruknąłem bez przekonania, a brunetka prychnęła i wróciła do swojego posiłku.
Gdy zjadłem od razu poszedłem do drzwi i czekałem aż Leone zacznie się zbliżać.
- Hej, to co idziemy? - odparłem uśmiechając się, gdy tylko ją zobaczyłem.
Leone?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz