Przez całą drogę ze skrzydła szpitalnego Schuyler wypytywała mnie o moje relacje z Primrose, a gdy wchodziliśmy do pokoju wspólnego Slytherinu odparła.
- Jesteś głupi Gabriel'u. - a potem zauważyła jak Prim próbuje wyjść i krzyknęła. - Malfoy! Nie ruszaj się stąd. - nie mam pojęcia co chciała tym zdziałać, ale ja tylko spojrzałem przelotnie na dziewczynę i ruszyłem do dormitorium chłopaków. Nie mam bladego pojęcia o czym Shy chciała tak żarliwie powiedzieć Primrose, ale szczerze mówią tak trochę mnie to nie obchodziło. Niby była przy mnie w szpitalu ( tak nie zawsze spałem, gdy przychodziła ), ale teraz totalnie mnie ignoruje i w dodatku zakazała pani Pomfrey cokolwiek wspominać o jej odwiedzinach. Przyznaję trochę to bolało, ale przecież nie takie rzeczy się przechodziło... Bo na przykład jakieś 3 miesiące temu miałem zajebistą dziewczynę, kochałem, a nawet chyba nadal ją kocham, a ona tak po prostu z dnia na dzień wyjeżdża i jedyne co mi powiedziała to było zwykłe " Pa ". Ale jak widać żyję i mam się dobrze... No z tym dobrze może trochę przesadziłem, czuję się właściwie nijak, aczkolwiek to o wiele lepiej niż czułem się wtedy. Położyłem się i zamknąłem oczy, sam nie wiem czy zasnąłem czy nie, ale po pewnym czasie czy po chwili usłyszałem lekkie sapnięcie drzwi, aczkolwiek twardo udawałem, że śpię, a potem na policzku, poczułem małą, delikatną dłoń, która lekko pogładziła moją twarz i przygładziła potem trochę włosy, gdy postać wstała otworzyłem oczy i w jednej chwili przytrzymałem ją za rękę, jak się spodziewałem to była Prim, która lekko się przestraszyła, bo przecież przed chwilą jeszcze "spałem".
- Zostaniesz ze mną? - spytałem szeptem, a na jej twarzy mignął wyraz troski. Cofnęła się i przysiadła na rogu łóżka, czułem dziwną potrzebę przytulenia się do niej, co swoją drogą zrobiłem kładąc jej głowę na kolanach i zamykając oczy. Siedziała przez chwilę zdumiona, ale potem zaczęła gładzić mnie po włosach. Było mi dziwnie przyjemnie, przyznaję tu na pewno zasnąłem.
Prim? ( cóż z tego wyjdzie :o )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz