Powoli przekroczyła próg dormitorium chłopców. Schuyler zmierzyła ją groźnym spojrzeniem, ale Prim nie zraziła się tym, ha, nawet tego nie dostrzegła.
- Ugh, jacy oni są okropni... - zaczęła, ale Shy wpadła jej w słowo.
- Daruj sobie. - praktycznie warknęła.
- Jeżeli przyszłaś tu tylko po to, aby się nad sobą użalać, to daruj sobie. - dodał Gabriel.
Prim zatrzymała się kilkadziesiąt centymetrów od łóżka chłopaka, nie bardzo wiedząc o co mu chodzi. Chciała z nim porozmawiać, a on zachowywał się okropnie. Przecież nie zrobiła nic złego, dlaczego tak ją potraktował? I nawet nie raczył na nią spojrzeć.
- Nadal nie wiem, o co ci chodzi. - powiedziała Primrose.
- Prim, nie pogrążaj się - Gabriel odwrócił się do niej, jednak nie patrzył jej w oczy - nie próbuj mi wmawiać, że towarzystwo, w którym się obracasz ci nie odpowiada.
- Ach, to dlatego tak się zachowujesz. - stwierdziła niebiesko-włosa.
Shy przyglądała się tej wymianie zdań w milczeniu, jednakże Prim była przekonana, że nie zawahałaby się miotnąć w nią zaklęciem, gdyby uznała, że coś jest nie tak.
- Jak się zachowuję? - spytał chłopak.
- Jak zazdrosny dzieciak. - odparła spokojnie Prim, która poczuła się urażona. - Oni zabawiają się twoim kosztem. To, że tego nie dostrzegasz to twój problem, ze mnie też sobie robią żarty, ale tego też nie widzisz. Przykro mi. - zakończyła i wyszła.
Gabryś? Jakoś się udało napisać szajz ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz