sobota, 23 kwietnia 2016

Od Prim cd: Gabriel'a

Po śniadaniu Prim chciała udać się do biblioteki. Niby był weekend, jednakże dziewczyna lubiła się uczyć, dlatego poświęcała nauce dużo wolnego czasu. Wstała powoli od stołu, poprawiła sukienkę i chciała oddalić się w stronę wyjścia, jednak ktoś uniemożliwił jej to, łapiąc mocno za przedramię. Dziewczyna uniosła oczy, jak się okazało, na Jacksona.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
Prim nie dała po sobie poznać żadnych emocji, choć towarzystwo tego osobnika płci przeciwnej irytowało ją już od dłuższego czasu. Nie wiedziała co on sobie ubzdurał i w jakim celu w ogóle nią rozmawia, ale chciała, by skończył tę grę jak najszybciej.
- Nie wiem co ubzdurałeś sobie w tej swojej główce, ale nie mam obowiązku ani ochoty spowiadać się tobie. - odparła beztrosko i powoli ruszyła w stronę wyjścia.
Jackson poszedł za nią. Zaraz za blondynem od stołu wstali również jego koledzy. Po kilku sekundach Prim miała już osobistą obstawę, a przechadzający się po Hogwarcie ten dziwaczny orszak wzbudził niemałe poruszenie pośród uczniów. Dla samej Prim to było... nieco krępujące, ale nie towarzystwo starszych chłopców (to tylko ją irytowało), tylko spojrzenia rzucane jej przez innych. Zdecydowanie wolała pozostać niezauważona, choć przez wzgląd na jej pochodzenie (i kolor włosów) chwilę, w których nikt nie zwracał na nią uwagi były rzadkością.
- Chłopcy, nie wiem czy już zauważyliście, ale ja potrafię samodzielnie chodzić. - powiedziała, kiedy od dłuższego czasu nie opuszczali jej na krok. To było strasznie frustrujące.
- Myślałem, że przepadasz za męskim towarzystwem. - odparł jeden z chłopców, wymownie ruszając brwiami.
Prim prychnęłaby pogardliwie, jednak uważała, że oni nawet na to nie zasługują.
- Przepadam za każdym dobrym towarzystwem - odparła akcentując przedostatnie słowo.
Po kolejnych dwudziestu minutach jakoś udało jej się uwolnić od swoich ogonów. Ruszyła na błonia, postanawiając, że wybierze się na trybuny. Usiadła na jednej z ławek, zastanawiając się ile zajmie jej ogonom odnalezienie jej. Gabriel, którego nie zauważyła szukając samotności, po pewnym czasie dostrzegł dziewczynę. Zatrzymał się i podszedł do niej.
- Błagam cię, daj mi chwilę spokoju. Mam już dość towarzystwa, przynajmniej na teraz. - powiedziała. Oczywiście nie miała na myśli nic złego. Chciała pobyć sama, czy to jest czymś złym?
- Nie rozumiem o co ci chodzi. - odparł Gabriel.
Prim spojrzała na niego unosząc brwi.
- Nie wiem o czym mówisz. - stwierdziła, na co chłopak prychnął.
- Nie udawaj. - praktycznie warknął te dwa słowa.
- Nadal nie wiem o czym mówisz. - powiedziała, zamykając oczy.
- Najpierw mi mówisz, że wszystko jest w porządku, a potem wyganiasz...
Prim właśnie nauczyła się brzydkiego nawyku wpadania ludziom w słowo.
- Bo się przebierałam, czy to tak ciężko zrozumieć? Nie wiedziałam, że tak zależy ci na tym, żeby mnie zobaczyć bez ubrań. - powiedziała to takim spokojnym głosem... jakby mówiła o pogodzie.
Gabriel zaczerwienił się lekko, lecz Primrose nie mogła tego dostrzec, gdyż jej powieki nadal były zaciśnięte.

Gabryś ♥ Chyba troszkę mnie poniosło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy