- Vivienne. - Zacząłem poważne. - Nie obchodzi mnie co inni o tym mówią, aczkolwiek wolał bym żeby twoi rodzice mnie zaakceptowali, bo chciałbym żeby choć jedna ze stron była nam przychylna. Niemniej, jednak jeśli się na to nie zgodzą to i tak ich zdanie dla mnie się nie liczy, bo cię kocham. Nigdy nie powinnaś w to wątpić. - Powiedziałem i pocałowałem czubek jej głowy.
Viv?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz