sobota, 29 sierpnia 2015

Od Viv c.d: Gabriela

-Nic, nic-powiedziałam.-Chodźmy.
-Dalej jesteś dla mnie jedną wielką zagadką-odpowiedział. Odprowadził mnie pod mój pokój wspólny.
-To do jutra kochanie
-Do jutra-szepnął i pocałował mnie. Poszłam do swojego dormitorium. Alice nie spała
-No widzę nocne randki z Gabrielem. Po tobie bym się tego nie spodziewała-zaśmiała się.
-Oj cichoo...-również się zaśmiałam i poszłam spać.

****

Rano poszłam pod pokój wspólny Slytherinu. Umówiłam się tam z Gabrielem. Długo nikogo nie było. W końcu wyszła Schuyler
-Och...To ty....Wiesz coś dziwnego dzieje się z Gabrielem-powiedziała. Zrobiła to....Hmm...Miło. Miło na swój sposób.
-Coś dziwnego?-zapytałam lekko wystraszona.
-No chodź-wprowadziła mnie do pokoju wspólnego a potem do dormitorium Gabriela. Siedział na łóżku i patrzył przed siebie rozmarzonym wzrokiem
-Zostawię was-powiedziała i dumnie wyszła z sypialni
-Kochanie?-szepnęłam siadając koło chłopaka. Popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
-Ona jest taka cudowna...Idealna...-powiedział.
-Kto?
-Octavia...Octavia White...-te słowa trafiły we mnie jak pocisk...Jak to jakaś dziewczyna...Cudowna?Przecież on kochał mnie, MNIE,
-Ale słońce co ty mówisz?-szepnęłam przerażona.
-Idealna...
Wyszłam z sypialni. Pobiegłam do mojego dormitorium. Gorączkowo myślałam...On przestał mnie kochać? No fuck przez noc odwidziała mu się miłość do mnie? Oj nie...
ELIKSIR. ELIKSIR MIŁOSNY. TA SZMATA MU GO PODAŁA. Pobiegłam do klasy eliksirów. Modliłam się w duchu by nie było tam Snape'a. Miałam szczęście. Chwyciłam bezoar. I pobiegłam w stronę pokoju wspólnego Slytherinu. I tu był problem. Jak tam wejść. Czemu ja głupia nie słuchałam tego hasła wypowiadanego przez Schuyler. Na szczęście po kilkunastu minutach jakiś chłopak wychodził więc szybko pobiegłam do dormitorium Gabriela. Dslej siedział na łóżku. Postanowiłam czegoś spróbować
-Gabriel popatrz na mnie-powiedziałam stanowczo. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę. Popatrzyłam mu w oczy-Bardzo cię kocham. Ty też mnie kochasz. Jesteś dla mnie najważniejszy. Dobrze o tym wiesz
Powiedziałam to po czym pocałowałam go w usta. Ta dziewczyna nie była dobra w ważeniu eliksirów. Chłopak się otrząsnął.
-Co się stało?-zapytał słabym głosem,
-KTO TO JEST OCTAVIA WHITE?-zapytałam wstając. Teraz miałam ochotę tylko ją zabić. Zabić.
-Taka ślizgonka...Chyba z 4 klasy. A co?
-IDŹ ZOBACZ CZY JEST W POKOJU WSPÓLNYM
-Już...-powiedział. Poszedł i po chwili wrócił.-Jest. Rozmawia z taką dziewczyną z czarnymi włosami. Taka niska blondynka...Ale po co ci to wiedzieć?
-Och...dziewczyna nie ma życia...-szepnęłam wściekle i poszłam stanowczo w jej stronę. Wyciągnęłam różdżkę.-Ty czarna lepiej się odsuń.-warknęłam. Dziewczyna pospiesznie wykonała "rozkaz". Widziałam przerażenie w oczach blonsynki
-Co..co ty robisz?
-NIKT NIE BĘDZIE PODAWAŁ ELIKSIRÓW M.O.J.E.M.U CHŁOPAKOWI!-krzyknęłam. Opanowałam zaklęcia niewerbalne więc rzucałam nimi w nią. Biedna nie umiała się obronić. Biedna? ahahaha. Nie. Nie były to groźne zaklęcia. Na końcu zastosowałam levicorpus. -Ach i chcę ci powiedzieć, że ten eliksir był beznadziejny. Wątpię, że zdasz sumy z eliskirów.
Uśmiechnęłam się wrednie niczym ślizgonka i dumnym krokiem wyszłam z pokoju wspólnego Slytherinu.

<Gabriel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy