Stałem oparty o murek, rozmyślając o wszystkim i niczym, nie stałem tu sam przed chwilą odeszła Schuyler kłócąca się z Frostem o to czy ją śledzi czy jednak nie. Oczywiście wszyscy znali odpowiedź na to pytanie, gdy ujrzałem, deja vu, brunetkę o imieniu Vivien, jej mina mówiła sama za siebie, nie spodziewała się mnie tu i rozważała ucieczkę, ostatecznie jednak zdecydowała się przejść obok mnie, próbowała być neutralna i nonszalancka, ale tuż obok mnie potknęła się o wystający kamień, złapałem ją, bo szkoda byłby uszkodzić tak ładną dziewczynę.
- Powinnaś bardziej uważać. - odparłem przywracając jej ciało do pionu w rezultacie brunetka opierał drobne dłonie na mojej piersi.
- Jasne... Dziękuję... - wymamrotała speszona, a ja odsunąłem się na tyle, że jej dłonie zsunęły się z mojego ciała.
Viv?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz