Odeszłem szybkim krokiem, a ona stała tam jeszcze chwilę i ruszyła w swoją stronę. Po chwili zorientowałem się, że podręcznik , który trzymałem podczas zderzenia zniknął. Musiałem wcisnąć Vivien w ręce, gdy posypały się na ziemię jej podręczniki. Zawróciłem i poszedłem w stronę, w którą skierowała się dziewczna. Tuż przy zakręcie i ślepym korytarzu usłyszałem pojękiwania, a gdy wyjrzałem zza ściany moim oczom ukazał się 'dywan' zeszytów i podręczników, rozlany atrament i złamane pióro, a tuż pod ścianą leżała skulona postać. Podbiegłem do niej, to na pewno dziewczyna bo wątpię żeby jakikolwiek chłopak byłby tak szczupły i z długimi zadbanymi włosami i bladymi paznokciami. Przyciskała prawą dłoń do piersi. Gdy podszedłem na tyle blisko żeby rozpoznać postać okazało się, że to była Vivien. Odgarnąłem jej włosy z twarzy i spytałem.
- Powiesz mi co się stało? - zauważyłem, że po policzkach spływają jej łzy, otarłem je i ujrzałem wyryty napis na wierzchu dłoni, którą tak zapalczywie przyciskała do piersi tak jakby chciała go przede mną ukryć, a brzmiał on "Szlama"... Odruchowo cofnąłem rękę, która trzymała jej dłoń, ale nie mogłem jej tu zostawić, nie ważne że jest mugolakiem. Nie ważne. Wziąłem ją w ramiona i położyłem jej na brzuch podręczniki, które przedtem pozbierałem, a potem skierowałem się do skrzydła szpitalnego.
Viv?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz