wtorek, 11 sierpnia 2015

Od Rebecci

Idąc przez błonia szkolne w pelerynie i z pergaminem w rękach, rozmyślałam nad tym rokiem w Hogwarcie. Skrobałam piórem po pergaminie, aby skończyć wypracowanie na dodatkowe punkty dla profesor McGonagall. Ach, ten upiorny wiatr... weszłam do sali wejściowej i poczułam rozkoszne zapachy dochodzące z Wielkiej Sali. No tak, już kolacja... stwierdziłam, że nie jestem głodna i ruszyłam schodami do lochów. Kiedy przechodziłam obok sali do eliksirów, usłyszałam ciche szuranie krzesłami. Zdziwiłam się; kto może się tutaj kręcić? Profesor Snape na pewno jest na uczcie... zajrzałam więc do sali i dostrzegłam jakiegoś chłopaka schylającego się i zaglądającego pod jedną z ławek. Natychmiast wkroczyłam do sali, ściskając pergamin w dłoni.
- Co tu robisz? - spytałam ostro.
Chłopak wyprostował się gwałtownie i uderzył się głową w róg ławki. "Idiota...", przemknęło mi przez głowę i przewróciłam oczami.
- Szukam czegoś - odparł, masując sobie głowę.
- Ach, tak? - skrzyżowałam ręce na piersi. - A wcześniej nie mogłeś?
- Nie - odparł. - Może pomożesz mi szukać?
Uśmiechnęłam się drwiąco. Odwróciłam się od niego i powiedziałam przez ramię:
- Nie chce mi się.
A potem wyszłam z sali dumnym krokiem, składając pergamin na idealne kwadraty. Jutro oddam go McGonagall. Weszłam do pokoju wspólnego Slytherinu. Był pusty. Usiadłam w wielkim, czarnym fotelu stojącym przy kominku i wpatrzyłam się w ogień. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Przeklęte jedzenie, czemu nie możemy bez niego żyć? Zignorowałam jednak wołanie mojego żołądka i spróbowałam pomyśleć jak spytać Schuyler o... znów burczenie w brzuchu. Wstałam i wyszłam z pokoju wspólnego. Zmierzałam ku Wielkiej Sali, aby coś przegryźć. Nagle jednak skręciłam do sali eliksirów. Chłopak nadal tam był. Zaprzestał szukania i siedział przy ławce, wspierając głowę na rekach opartych łokciami o blat ławki. Weszłam więc do sali, oparłam się o ścianę i stwierdziłam:
- Nadal tu jesteś.
Chłopak tylko na mnie zerknął. A potem nagle się podniósł podszedł do mnie, wyciągnął rękę i powiedział:
- Nazywam się...

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy