Do moich uczy napłynęły łzy. Ja głupia łudziłam się, że..że. Ach...Opuściłam głowę i miałam odchodzić gdy chłopak złapał mnie za rękę.
-Nic nie mam do mugolaków. Nic a nic. To tylko moja rodzina...I...Proszę cię nie płacz-ostatnie słowa wyszeptał i przytulił mnie. Chyba walczył sam ze sobą.
-Myślałam, że już jej nie dotkniesz!-wysyczał jakiś głos. To była jego siostra.
-Daj spokój Schuyler-warknął-Będę robił co tylko mi się podoba i nic ci do tego
Dziewczyna prychnęła. Szybko poszłam do mojego dormitorium. Super. Skłóciłam go jeszcze z jego siostrą. Teraz już nie mam na co liczyć.
Wieczorem wyszłam jeszcze na szkolne błonie.
-Ej Vivienne-usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się. Stał tam Gabriel.
-Tak?
<Gabriel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz