środa, 12 sierpnia 2015

Od Viv c.d: Gabriela

Dziewczyna usiadła na przeciwko mnie przy łóżku brata. Udawała, że nie istnieję.
-Braciszku coś cię boli?-zapytała lekko przesłodzonym głosem.
-Schuyler to jest Vivienne. Chyba się jeszcze nie poznałyście-powiedział i próbował się uśmiechnąć. Zmierzyła mnie zimnym pełnym nienawiści wzrokiem. Wyciągnęłam rękę żeby się z nią przywitać
-Nie dotknę jej-wysyczała.-Dopiero co umyłam ręce.
Żołądek mi się ścisnął. To było takie przykre. Zawsze wiedziałam, że się mnie brzydzi...Ale tak prosto w twarz...
-To że mam krew jaką mam nie czyni mnie gorszą czarownicą od ciebie-fuknęłam gdy się pozbierałam.
-DZIEWCZYNY WYJDŹCIE ON MA ODPOCZYWAĆ!-krzyknęła pani Pomfrey. Pocałowałam chłopaka w czoło na pożegnanie i wyszłam. Usłyszałam za sobą kroki. ONA też wyszła
-Zadowolona z siebie jesteś?-warknęła gdy znalazłyśmy się na korytarzu.
-O co ci chodzi?
-Gdyby nie TY jego by tu nie było. Nie miał by problemów... Ach, zapomniałam to TY jesteś jego problemem
Już miałam coś jej odpowiedzieć gdy w drzwiach pojawił się Gabriel. Jego mina mówiła sama a siebie. Wszystko słyszał.

<Gabriel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy